Giganci kina mierzyli się z przebojami box office, a zwyciężył czarny koń i faworyt: przewrotny film „Wszystko wszędzie naraz”. Polski kandydat statuetki nie otrzymał, ale konkurentów miał bardzo silnych.
W nocy z niedzieli na poniedziałek gala oscarowa. 95. edycja wręczenia nagród zapowiada się wyjątkowo atrakcyjnie. Dla Polaków dlatego, że szansę na statuetkę ma Jerzy Skolimowski. A wydarzyć się może wszystko.
W korespondencyjnym pojedynku w kinach mierzą się dobiegający osiemdziesiątki Steven Spielberg i połowę młodszy od niego Damien Chazelle. „Fabelmanowie” i „Babilon” to opowieści o tym samym: cenie, jaką artyści płacą za miłość do sztuki, oraz nieodpartym uroku kina.
Film „Tár”, choć rozgrywa się w środowisku uważanym za niszowe, otrzymał mnóstwo nagród i sześć nominacji do Oscara, gorąco przyjęli go też krytycy. 24 lutego wchodzi na nasze ekrany. O czym właściwie jest?
11 nominacji dla „Wszystko wszędzie naraz” to największy w historii Oscarów sukces aktorów azjatyckiego pochodzenia. Ignorowanych dotąd przez Hollywood.
Jerzy nigdy nie miał tak dobrej prasy. Pewnie też dlatego, że film idealnie trafił w swój czas – mówi Ewa Piaskowska, producentka i współscenarzystka nominowanego do Oscara „IO” Jerzego Skolimowskiego.
Oscarowa nominacja dla roli Andrei Riseborough w filmie „To Leslie” była sporym zaskoczeniem. Do tego stopnia, że wybuchła afera i dyskusja: czy aktorka na pewno nie złamała zasad Akademii?
Film w jakimś stopniu spełnia obietnicę zawartą w tytule. Jest kinem akcji, science fiction, komedią o dysfunkcyjnej rodzinie, a jednocześnie parodią każdego z tych gatunków.
„IO” Jerzego Skolimowskiego z szansą na Oscara – to oczywiście najważniejsza wiadomość po ogłoszeniu tegorocznych nominacji. Radość – choć spodziewana – jest olbrzymia. Najwięcej nominacji zdobyły „Wszystko wszędzie naraz”, „Duchy Inisherin” oraz „Na Zachodzie bez zmian”. Były jakieś zaskoczenia?
„IO” to osobisty esej poświęcony budowaniu lepszych relacji ludzi ze zwierzętami. Ważny i nowatorski, ale czy zdobędzie nominację do Oscara i zapisze się w historii kina – to już sprawa dyskusyjna.