Wśród kilku propozycji ustrojowych, z jakimi wystąpiła dotychczas Platforma Obywatelska, uwagę zwraca pomysł, by wójtów, burmistrzów i prezydentów miast powoływać w wyborach powszechnych i bezpośrednich obok rad gminnych i miejskich.
Chociaż prace nad nową ordynacją wyborczą do Sejmu i Senatu formalnie dobiegną końca w marcu, wszystkie kluczowe kwestie zostały właściwie rozstrzygnięte. Chodzi o podział na okręgi, liczbę mandatów w okręgach, kształt listy krajowej, metodę przeliczania głosów na mandaty i sposób finansowania kampanii, a jednocześnie partii politycznych. Można co najwyżej oczekiwać drobnych korekt granic okręgów wyborczych.
Sejmowa komisja nadzwyczajna, przygotowująca ostateczny projekt ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu, organizuje nadzwyczaj interesujące seminaria przy nadzwyczajnym braku frekwencji. Można wręcz zaobserwować taką prawidłowość, że im głośniej i częściej mówi się o konieczności skrócenia kadencji Sejmu, tym o kworum w komisji trudniej. Brak ordynacji jawi się więc jako dodatkowy poselski immunitet, gwarancja trwania parlamentu.
Wiele wskazuje na to, że nie przyszłą jesienią, a już na wiosnę 2001 r. będziemy wybierać nowy parlament. Tymczasem w dalszym ciągu mamy stare prawo wyborcze, którego przepisy stoją w kolizji z nowym podziałem administracyjnym kraju, a nawet z nową konstytucją.
Kto, kogo i jak straszył, nie do końca wiadomo. Faktem jednak jest, że sprawa nowej ordynacji wyborczej do Sejmu, a przy okazji także do Senatu wydawała się jedną z najtrudniejszych do rozstrzygnięcia. Wiąże się ona bowiem z podstawowym pytaniem, czy polska scena polityczna ma składać się z dwóch dużych bloków - AWS i SLD, które przemiennie, w zależności od wyników wyborów, będą przejmować władzę, czy też w parlamencie znajdzie się miejsce i dla innych partii.