W 20 miastach równocześnie odbyły się protesty przeciw procedowanemu w Sejmie zakazowi edukacji seksualnej. Ogólnopolski Strajk Kobiet znów dowiódł siły swojej logistyki organizacyjnej i potencjału sprawczego.
Są w naszym kraju politycy, którzy szerzą nienawiść do drugiego człowieka. I są ze swoich poglądów dumni. Nie przeproszą za nie.
Kolejny przedstawiciel fundamentalistycznej organizacji, która chce pełnego zakazu aborcji i stała za zmianami w projekcie ustawy antyprzemocowej, to bardzo zła wróżba dla Sądu Najwyższego.
Prezydenci ośmiu polskich miast chcą zorganizować w szkołach zajęcia uwrażliwiające na mowę nienawiści, przemoc i dyskryminację. Ordo Iuris wytacza znane działa: że pierwszymi i najważniejszymi wychowawcami są rodzice.
Polskie prawo jest tak stosowane, żeby kobieta decydująca się na legalną aborcję w domu lub za granicą nie miała żadnego wsparcia. Ani medycznego, ani psychicznego.
Zamierza to zrobić przez nadanie prawa do odmowy wykonania świadczeń „niezgodnych z sumieniem” nowym grupom: farmaceutom, diagnostom laboratoryjnym, właścicielom aptek oraz podmiotom leczniczym.
Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie ma zostać zmieniona zgodnie z przekonaniem, że to, co dzieje się w domu, jest święte i państwo nie powinno w to ingerować.
Temperatura obecnej dyskusji w Polsce jest niezwykle wysoka. Po obu stronach barykady padają ostre słowa.
Jarosław Kaczyński przekonuje, że protesty są „w istocie atakiem na Kościół i to bardzo ostrym”. Czyżby?
Wygląda na to, że pan prezes niewiele zrozumiał z Czarnego Poniedziałku.