Na Opolszczyźnie uznawanej za bastion lewicy do weryfikacji członków SLD włączył się prokurator. Na jego wniosek sąd aresztował Leszka Pogana, byłego prezydenta Opola, i Stanisława Dolatę, byłego przewodniczącego rady miasta.
Miało być odświętnie, wyszło... zwyczajnie. 40 festiwal opolski nie był ani gorszy, ani lepszy od poprzednich edycji. Kolejny raz sprawdziła się formuła koncertów plenerowych (hip-hop plus muzyka klubowa) i tak jak pięć lat temu weterani sceny pokazali, że nie należy pochopnie wysyłać ich na emeryturę.
Festiwal opolski obchodzi w tym roku 40 urodziny. Przez te cztery dekady artyzm przeplatał się z kiczem, piosenka bywała sprawą narodową, by potem stać się towarem, przychodziły uniesienia, a po nich kryzysy. Zmieniają się czasy i gusta, ale Opole trwa.
Śląsk Opolski warto poznawać i docenić jego otwartość, brak zasklepiania się w jednej opcji narodowościowej czy etnicznej. Wielki śląski poeta Andreas Gryphius powiedział: Przebudź się serce moje i pomyśl. Taka właśnie jest Opolszczyzna. Kraina, gdzie uczucia są mądre, a mądrość nie przestaje być wrażliwa.
Lexusy są dwa. Jeden czarny, drugi granatowy. Oba luksusowe, błyszczące i pełne bajerów. Każdy kosztował 300 tys. zł, bo bajerów jest więcej niż widać na pierwszy rzut oka. Ale Lexusy przynoszą nieszczęście. Pracę przez nie stracili już prezes i członek zarządu Elektrowni Opole SA. Nowy prezes na wszelki wypadek Lexusami nie jeździ.
Trzydzieści lat temu została wysadzona w powietrze aula Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Bracia Jerzy i Ryszard Kowalczykowie dla jednych stali się symbolem walki z komunizmem, dla innych przykładem pozbawionego logiki terroryzmu.
Tegoroczne Opole na pewno zostanie zapamiętane. Nie dlatego, że główny organizator – Telewizja Polska – rzucił na imprezę cały swój najdroższy sprzęt. Nie dlatego nawet, iżby konkursowe piosenki były lepsze niż zwykle. Będziemy ten festiwal pamiętać, ponieważ po raz pierwszy odbywał się na dwóch scenach. W amfiteatrze oraz na zaimprowizowanej estradzie przy placu Wolności, gdzie wystąpili debiutanci, hip-hopowcy i zespoły folkowe. I w tym nowym miejscu działo się zresztą najciekawiej.
Profesor Stanisław Sławomir Nicieja przez dwadzieścia trzy lata, nagrobek po nagrobku, opisywał Cmentarze Łyczakowski i Orląt we Lwowie. Władze ukraińskie patrzyły na niego z niechęcią, zakazywały poszukiwań, w Polsce za książki o lwowskich cmentarzach był chwalony i nagradzany. Mówiono, że ratuje pamięć o świecie skazanym na zapomnienie. Gdy zajął się zapomnianymi, zniszczonymi cmentarzami na Śląsku, oskarżono go o łamanie prawa.
Tym razem tylko dwa dni trwał Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. Mógł trwać jeden dzień i też by wystarczyło. Piosenkarska konfekcja, jaką uraczono nas zwłaszcza na koncertach premier i debiutów, każe sądzić, że mamy do czynienia z upadkiem krajowej estrady. Nie ma się co łudzić - tego nikt nie kupi.