Zgodnie z przewidywaniami Sejm odrzucił w czwartek w pierwszym czytaniu popierany przez opozycję obywatelski projekt zmiany ustawy o mediach publicznych, zgodnie z którym zlikwidowany miałby zostać abonament radiowo-telewizyjny, a także kanał informacyjny TVP Info.
Majowa burza wokół nowej ustawy dla ludzi kultury potwierdza jedno: artyści, choć kochani pojedynczo, łatwo stają się zbiorowym wrogiem publicznym.
Chyba będziemy wszyscy montowali talerze satelitarne, jak na początku lat 90., żeby oglądać jakąś normalną telewizję – słyszymy.
Znieść dotychczasową formułę abonamentu i wprowadzić powszechną opłatę audiowizualną pobieraną automatycznie – tego chce minister kultury. Ale sama opłata nie zmieni jakości programów telewizyjnych.
Zdarzyła się w naszym kraju rzecz dziwaczna i dosłownie niesłychana. Mianowicie wierni słuchacze radiowej Trójki złożyli się, aby poratować finanse swojego programu. W ciągu czterech miesięcy zebrali sumę całkiem niebagatelną – prawie siedemset tysięcy złotych.
W wojnie o media następuje nieoczekiwana zmiana. O ile jeszcze niedawno prawie wszyscy: politycy, dziennikarze, artyści, uważali, że telewizja publiczna (i radio) jest w obecnym kształcie nie do zreformowania, o tyle teraz skłonni są zgodzić się, że najlepiej będzie, jeżeli wszystko zostanie po staremu.
PiS inspiratorem listu otwartego ludzi kultury ws. likwidacji abonamentu?
Histeryczna, kłamliwa, demagogiczna kampania, w której tak naprawdę wcale nie chodzi o wolny przepływ idei, ale o wielkie pieniądze – tak premier Leszek Miller określa dyskusję wokół nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Zamachem rządu na wolność mediów, na ich swobodny rozwój i na demokrację – nazywają nadawcy prywatni przygotowane przez rząd przepisy. Nieoczekiwanie rozgorzał najostrzejszy od wielu miesięcy spór polityczny w Polsce.