Wpływowe amerykańskie czasopismo „The Foreign Policy” poprosiło znakomitych autorów, by wskazali najgroźniejsze idee początku XXI w. Pierwsze, co się rzuca w oczy czytelnikowi z naszym doświadczeniem historycznym, to brak w tym przeglądzie komunizmu. Wraz z upadkiem bloku sowieckiego i zmianami w Chinach ta idea trafiła już do lamusa historii. Snu z oczu zachodnim intelektualistom nie spędza też globalizm ani feminizm. Niepokój budzą idee, które dopiero się kształtują lub zaczynają szerzej oddziaływać. Oto niebezpieczna ósemka. Przedstawiamy ją bez komentarza. Czytelnicy zauważą zresztą, że niektóre wypowiedzi są polemiczne wobec siebie.
Zanim spadły bomby na Irak, pogrzebano ONZ. Jedni mówią, że popełniła samobójstwo, bo nie zatwierdziła ataku. Inni są zdania, że chorowała od dawna. W obu przypadkach wiadomość o śmierci ONZ jest przedwczesna.
Jeśli Amerykanie machną ręką na ONZ – trudno się będzie dziwić
Wszyscy myślą, co będzie, jeśli inspektorzy niczego w Iraku nie znajdą
Dla Saddama Husajna nadeszła godzina prawdy. Inspektorzy ONZ sprawdzą, ile warte są zapewnienia dyktatora, że nie posiada ani nie produkuje broni masowego rażenia. Tym razem ma nie być zabawy w chowanego.
Trzeciego marca Szwajcarzy trzeci raz po wojnie idą do głosowania ludowego w sprawie członkostwa w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wstąpienie do ONZ nie przekreśla naszej świętej zasady neutralności, za to przełamuje polityczną izolację Szwajcarii – nalegają elity. Po diabła nam ten nieruchawy pożeracz forsy – replikują przeciwnicy. Damy sobie radę bez ONZ, tak samo jak bez Unii Europejskiej i NATO.
Dziwny jest ten świat: parlament norweski przyznaje pokojową Nagrodę Nobla akurat w toku operacji wojennych i to organizacji ostro krytykowanej za sklerozę i bezsilność. W dodatku ONZ ani nie zdołała zapobiec ostatniemu konfliktowi, ani też nie odgrywa wielkiej roli w jego rozwiązaniu; zadanie przywrócenia prawa wzięli na siebie poszkodowani.
Miliard ludzi cudem utrzymuje się przy życiu za dolara dziennie. Czy można im jakoś pomóc? ONZ sugeruje, że ma na to patent: kilkanaście dni temu podczas milenijnego szczytu w Nowym Jorku 150 przywódców państw podpisało deklarację, by do 2015 r. o połowę zmniejszyć panującą na świecie nędzę. Byłoby pięknie, gdyby nie unoszący się nad szczytem zapach naftaliny – w minionych latach podpisano setki podobnych apeli, a bieda się na nie uodporniła.