Kaskadowe blokady antyfaszystów pierwszy raz doprowadziły do zatrzymania nacjonalistycznego marszu, który szedł przez Warszawę.
Brunatna fala zalała ulice kolejnych polskich miast. To m.in. efekt przyzwolenia ze strony rządzących, ale i dzielenia włosa na czworo w imię pozornie intelektualnej precyzji.
Dziś właściwie każdy z nas może być świadkiem lub nawet ofiarą napaści z jakiegokolwiek powodu. Ważne, by wiedzieć, jak powinniśmy zachować się w takiej sytuacji.
11 listopada, w polskie święto narodowe, władzę w centrum stolicy RP przejęły tłumy nacków.
To zdarzenie nie może przejść bez echa. I bez konsekwencji dla sprawców, którzy 11 listopada bili, deptali, pluli i obrażali kobiety, które odważyły się stawić im czoła.
Przed sądem zostali postawieni obywatele, którzy zrobili to właśnie, co powinno zrobić państwo: stanęli na drodze odradzania się skrajnie niebezpiecznych tendencji i ruchów.
List Strajku Kobiet do prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz w sprawie przemarszu Młodzieży Wszechpolskiej i ONR przez Warszawę 15 sierpnia.
Z ulic znikli zbuntowani. Z perspektywy władzy: już się wypaliło. Z perspektywy ulicy: odpoczywamy.
1 sierpnia 2017 r. policja z orłami na czapkach pozwalała nacjonalistycznej prawicy profanować pamięć warszawskich powstańców.
Są dobrze zorganizowane, niezależne, kochające Ojczyznę i nikt nie będzie im mówił, co mają robić. Tylko niech żaden lewak nie nazywa ich feministkami!