Bliska przyjaźń prezesa Ubera z Emmanuelem Macronem, łamanie unijnych przepisów, utrudnianie pracy organom ścigania – to tylko niektóre metody firmy, ujawnione właśnie przez Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarstwa Śledczego.
Komentarze po spotkaniu przywódców Francji, Niemiec i Włoch z prezydentem Wołodymyrem Zełeńskim są umiarkowanie optymistyczne. Europejskie i amerykańskie media podkreślają jednak, że Zachód w wojnę musi się zaangażować wyraźniej.
Ukraińcy łagodzą ton i wysyłają do Niemiec pojednawcze sygnały, choć w broniącym się przed agresją kraju trwa dyskusja na temat relacji z Niemcami. W Berlinie spór o pomoc wojskową dla Kijowa zaczyna dzielić koalicję.
Czy unijne instytucje i stolice wykazują wystarczające zdecydowanie i jedność w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę? Czego powinniśmy oczekiwać od Europy? Rozmowa z doświadczonym polskim i unijnym dyplomatą Markiem Prawdą.
Mimo wszystkich rewolucyjnych zmian Berlin nie jest gotowy ponieść wysokiego ryzyka, jakim byłoby rzucenie na szalę wszystkiego, czego wymagałaby aktualna sytuacja.
Na finał zapowiedzianej przez Olafa Scholza rewolucji w niemieckiej polityce wschodniej trzeba będzie jeszcze zaczekać. Łatwiej zmienić zdanie niż system.
Wprawdzie Niemcy werbalnie wykonały zasadniczy zwrot w swoim stosunku do Kremla, pomocy militarnej dla Ukrainy i wydatków na zbrojenia, ale wciąż nie potrafią złapać rytmu.
Berlin w ekspresowym trybie zmienia swój stosunek do Moskwy. Szkoda, że tak późno, co przyznają zawstydzone niemieckie media.
„Prace nad naszym pakietem sankcyjnym są zakończone” – mówił szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Ale Europa nie jest pewna, kiedy i jakiej jego części użyć wobec Moskwy.
W Kijowie i Moskwie nowy kanclerz Niemiec wystąpił jako wierny reprezentant wspólnej linii Zachodu. Nie rozprawiał o budowie nowej architektury bezpieczeństwa europejskiego, lecz bronił jej aktualnych fundamentów.