Kijów zyskał rangę symbolu. Jego bohaterska obrona bądź – oby nie – upadek byłby punktem zwrotnym w tej wojnie. Ukraińcy skutecznie grają Putinowi na nosie, doprowadzając go do szewskiej pasji.
O godz. 4 rano w ukraińskich miastach zawyły syreny, a Rosja zaczęła pełnoskalowy atak militarny na swojego sąsiada. Od początku byłem przekonany, że gromadząc tak wielkie siły, Putin przekroczył Rubikon i od tego miejsca może iść już tylko do przodu.
Trudno się dziwić, że nikt nie wierzy w pełnowymiarową wojnę na Ukrainie. Ale czy Putin dostał już to, czego chciał? Czy rosyjskie wojska faktycznie dokonują odwrotu do baz?
Mamy nadzieję, że wojny nie będzie, bo wtargnięcie na Ukrainę byłoby dla Moskwy bardzo kosztowne i ryzykowne. Pytanie należy jednak postawić inaczej: nie ile Rosja może stracić, ale na ile może sobie pozwolić sam Putin.
Co się dzieje za naszą południowo-wschodnią granicą, chyba wszyscy już wiedzą. Amerykańskie ostrzeżenia o dużym prawdopodobieństwie rosyjskiego ataku są na tyle poważne, że należy je równie poważnie potraktować. Choć nic nie jest jeszcze przesądzone i miejmy nadzieję, że rozsądek zwycięży.
Mityczne 5G, które dzieli ludzi nie tylko w Polsce, wydaje się raczej nieszkodliwe. Zagrożenie nadeszło tymczasem z zupełnie niespodziewanej strony: chodzi o zakłócanie radiowysokościomierzy. Jest się czego bać?
Zagęszcza się sytuacja wokół Ukrainy. Amerykanie i sojusznicy z NATO nie mają złudzeń, że wojna wisi w powietrzu. Wiedzą więcej niż my, więc ich bardzo nerwowe reakcje powinny nas zaniepokoić. Mnie zaniepokoiły trzy sprawy.
W grudniu 1981 r. miałem 19 lat i nosiłem mundur. Tamtej nocy wyrwał nas z łóżek alarm. Dowódca poinformował, że w kraju ogłoszono stan wojenny. A dopiero z czasem dowiedzieliśmy się, że ta wojna to taka bardziej domowa jest.
Rosjanie zniszczyli swojego satelitę Kosmos 1408, który od lat już nie pracował i krążył na orbicie jako „martwy” obiekt. Powstała z tego chmura groźnych odłamków, przez którą musiała przelecieć Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS), narażając własnych kosmonautów. Dlaczego rosyjski test jest tak groźny dla świata?
Gen. Mark Milley, szef Połączonego Komitetu Szefów Sztabów, czyli najwyższy stopniem wojskowy USA, wyraził poważne zaniepokojenie rozwojem chińskiej broni hipersonicznej. Czasami Amerykanie nie mogą uwierzyć, że ktoś na świecie wyprzedza ich na polu militarnym.