W sprawie „bydgoskiej rakiety” nie postawiono najważniejszych pytań. A jedno z nich brzmi: jak sobie poradzimy w przypadku zmasowanego nalotu rosyjskich samolotów i pocisków, skoro pojedynczy pocisk może przelecieć 500 km nieniepokojony przez nikogo?
10 km od Bydgoszczy, koło wsi o mylącej nazwie Zamość, w lesie spadło coś, co oficjalnie określono jako „niezidentyfikowany obiekt wojskowy”. Sprawa budzi zrozumiałe zainteresowanie, a władze tradycyjnie informują o zdarzeniu skąpo, zostawiając szerokie pole do spekulacji.
Doświadczenia z Ukrainy pokazują, że potrzebujemy mądrego rozwoju sił powietrznych i systemu obrony powietrznej. Lotnictwo Rosji nie będzie wiecznie beznadziejnie słabe. Nawet w czasie wojny wietnamskiej rzuciło Amerykanom poważne wyzwanie.
Rosja od niedawna używa w Ukrainie własnej wersji bomb kierowanych odbiornikiem GPS, FAB-500M62 z modułem MPK, pozwalającym szybować bombom na odległość 40–60 km i trafiać w cel, którego współrzędne wprowadzono do pamięci. Zwalczanie zrzucających je samolotów stało się poważnym problemem.
Kolejny dzień krwawej wojny, na frontach impas trwa. Rosjanie nie są w stanie kontynuować działań ofensywnych, a oczekiwana ukraińska kontrofensywa jeszcze nie ruszyła. A my dalej przyglądamy się doświadczeniom wojny w Ukrainie pod kątem polskich zbrojeń.
Rosjanie nacierają, co widać głównie po ich stratach. Ostatniej doby według ukraińskiego Sztabu Generalnego zabito 1140 rosyjskich żołnierzy, czyli rekordowo wielu. Rosyjska armia swoim zwyczajem wali głową w mur i miejmy nadzieję, że uda się ją powstrzymać.
Po decyzji o wysłaniu stosunkowo dużej liczby zachodnich czołgów do Ukrainy, co tak mocno Rosjan ruszyło, rozgorzała dyskusja o dostawie zachodnich samolotów bojowych. Ale do tego droga jeszcze niestety daleka.
Dziś poraziła nas wiadomość o katastrofie śmigłowca H225 Super Puma Państwowej Służby Sytuacji Nadzwyczajnych w Ukrainie. Zginął minister spraw wewnętrznych Denys Monastyrski oraz dwóch jego zastępców, łącznie dziewięć osób na pokładzie i dziewięć na ziemi.
Trwają ciężkie walki pozycyjne wzdłuż znacznej części linii frontu, powodując wyniszczenie obu stron. Impas mogłoby przełamać skuteczne lotnictwo wojskowe, ale go po prostu nie ma. Niech nas to nie zmyli, gdy będziemy unowocześniać własne wojska, by lepiej bronić się przed Rosją.
Wczoraj miał miejsce kolejny atak rakietowy na Ukrainę, choć tym razem blisko czterokrotnie słabszy niż 15 listopada. Ukraińska obrona powietrzna stopniowo krzepnie i przechwytuje coraz większą liczbę odpalonych pocisków, które Rosjanom powoli się kończą.