Projekt reformy emerytur dla służb mundurowych schodzi na manowce, bo – zamiast ograniczać przywileje – rozszerza je.
Kto rządzi w trudnych czasach, nie ma łatwego życia. Przed podejmującymi decyzje stoją często same złe wybory, a każdy możliwy do zaproponowania kompromis wywołuje raczej powszechne niezadowolenie niż aprobatę. W Polsce, w Europie, na świecie.
Spór o emerytury przeniósł się do Sejmu. Wreszcie głos zabrała opozycja, która właściwie nie brała udziału w dotychczasowych ognistych debatach ekspertów.
Rząd przyjął zmiany w systemie emerytalnym. Składka przekazywana do OFE ma spaść z 7,3 do 2,3 proc., a za kilka lat - do 3,5 proc. Sejm zajmie się projektem 25 marca.
Mamy kłopot z debatą publiczną. Najnowszy przykład to ,,nie’’ profesora Balcerowicza w odpowiedzi na zaproszenie od ministra Rostowskiego do debaty o OFE.
Prof. Jerzy Osiatyński, doradca prezydenta RP do spraw ekonomicznych, o tym, co pozostało z czterech wielkich reform rządu Buzka i jak je trzeba zreformować, oraz o tym, że państwo powinno być matką oszczędną, ale nie skąpą
Opozycja woła, że rząd demontuje reformę i skazuje nas na głodowe emerytury. Zarówno jednak SLD, jak i PiS, gdy były u władzy, bez skrupułów system emerytalny psuły. Dzisiaj znów najwięcej jest bezwstydnej demagogii.
Rząd na razie zrezygnował z gruntownej reformy w systemie emerytalnym. Ale poważna dyskusja o funkcjonowaniu OFE powinna się dopiero rozpocząć.
Dyskusja, jak poprawić nasz system emerytalny, utknęła w martwym punkcie. Nawet członkowie rządu nie potrafią w tej sprawie się dogadać. Spróbujmy im pomóc, bo tak, jak jest, zostać nie powinno. Rozczarowani byliby wszyscy.
Z naszej dyskusji wynika, że otwarte fundusze emerytalne cele reformy realizują połowicznie. Ale nie należy ich likwidować, tylko zmienić.