W 1972 r. światowym bestsellerem stała się książka, w której naukowcy ostrzegali przed nadmiernym eksploatowaniem naturalnych zasobów Ziemi. I choć ich prognozy się nie sprawdziły, to przestroga jest nadal aktualna.
O estakadzie nad Rospudą i kilometrach międzynarodowej drogi E67, łączącej wielki węzeł komunikacyjny w Pradze z Helsinkami, rozmawia dzisiaj pół Europy. O co w tym wszystkim naprawdę chodzi?
Al Gore, były wiceprezydent USA, stał się orędownikiem działań na rzecz zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. Wielu ekspertów uważa jednak, że są na świecie pilniejsze sprawy do rozwiązania.
Przed globalną katastrofą energetyczną może nas uchronić tylko rozwój nauki, który zaowocuje urządzeniami i technologiami oszczędzającymi energię. Problem w tym, że Zachód traci wiarę w naukę i postęp.
Telewizyjne seriale i programy o zwierzętach coraz bardziej przypominają telenowele albo filmy akcji. Barwne osobowości jak Steve Irwin, który zginął na posterunku, zapewniają oglądalność, ale sama przyroda zdaje się schodzić na dalszy plan.
Szwedzi zawzięcie sortują odpadki i dostarczają je do kontenerów. Powołali nawet policję śmieciową. Segregacja stała się niemal rytuałem. Wyznacza rytm dnia i pochłania całe godziny. Zyski z recyklingu przekonują nawet najbardziej opornych.
Amerykańskie norki, szare wiewiórki oraz setki intruzów z innych stron świata mogą pozbawić Europę jej rdzennych mieszkańców. Jak z nimi walczyć?
Walka o Kasprowy Wierch wkroczyła w kolejną fazę. Po stronie zwolenników rozbudowy kolejki linowej stanął sam prezydent Kaczyński. To on przetnie wstęgę. Tymczasem przeciwnicy projektu za nic mają szczyty władzy w walce o swoją górę.
Na dnie Bałtyku i duńskich cieśnin spoczywa nadal ponad 100 tys. min i niezliczone ilości pojemników z gazami bojowymi. W rybackie sieci od lat zaplątują się wojenne pozostałości. Ale sprawa oczyszczenia dna wraca tylko przy okazji jakichś spektakularnych wypadków.
Po każdej wielkiej katastrofie komisje dochodzeniowe i władze formułują rozmaite zalecenia na przyszłość. Na ogół chodzi o zmiany w prawie, zaostrzenie kontroli, monitoring, wyposażenie i organizację służb ratunkowych. Postanowiliśmy sprawdzić, co faktycznie zostało zrobione po kilku głośnych – i tragicznych w skutkach – katastrofach ostatnich lat.