Autorzy podejmują dyskusję ze stereotypami, a w każdym razie dostarczają do takiej dyskusji materiału.
Zjednoczenie Niemiec było jednym z największych współczesnych przedsięwzięć administracyjnych, gospodarczych i kulturowych. Po 20 latach wynik ciągle nie jest jednoznaczny.
To Niemcy mieli wykupić polską ziemię. A nie odwrotnie.
Berlińska wystawa miała opowiedzieć o życiu partyjnym i codziennym komunistycznej NRD. Czegoś na niej jednak brakuje.
Prof. Helga Pfeifer, niegdyś podejrzana o zbudowanie potęgi pływaków NRD na sterydach, potem zapomniana, odnalazła się w Chinach jako współpracownica trenera chińskiej reprezentacji pływackiej. A Chińczycy ostro przygotowują się do olimpiady w Pekinie. W pływaniu będzie do zdobycia ponad 100 medali.
W łańcuchu rewolt przeciwko radzieckiej dominacji w Europie Wschodniej te wydarzenia zwykle umykają uwagi. Budapeszt i polski Październik czy Praska Wiosna wypchnęły z pamięci bunt miliona ludzi w czerwcu 1953 r. w NRD, zmiażdżony przez radzieckie czołgi. Mało kto dziś pamięta, że to Niemcy byli pierwsi.
Nie bez powodu enerdowską STASI (Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego, MfS) nazywano tarczą i mieczem partii. Jedną z najważniejszych instytucji, przed którą osłaniała tarcza i w którą uderzał miecz, był Kościół. I chociaż koncentrowano się przede wszystkim na własnych protestantach i katolikach, to macki STASI nieraz sięgały za granicę zachodnią i wschodnią.
Dwudziestoośmioletnia historia muru berlińskiego – wzniesionego w 1961 r., zburzonego w 1989 r. – to fantazyjne ucieczki z NRD wodą, ziemią i powietrzem – wpław, podkopem lub balonem, w przebudowanych samochodach, kufrach podróżnych. Mur to także ofiary: uciekinierzy zastrzeleni przez straż graniczną w centrum europejskiej metropolii. To efektowne akcje propagandowe: pikowanie radzieckich Migów nad Reichstagiem w czasie wyjazdowego posiedzenia Bundestagu w Berlinie Zachodnim, a także słynne historie szpiegowskie.