Relacje z Niemcami nie są łatwe. Odeszło pokolenie, które wiedziało, z czym się zmaga i co chce osiągnąć w dialogu z sąsiadami. Pozostał trudny język, bliska, ale odmienna kultura i kanonada prawicy, od lat galwanizująca wizerunek odwiecznego wroga, sprzeczności interesów oraz niepewnego sojusznika zapatrzonego w rosyjskie surowce i „rosyjską duszę”.
Niemieckie media twierdzą, że nasze władze o wszystkim wiedziały, a ukraińscy nurkowie działali za cichym przyzwoleniem polskiego rządu. Innymi słowy: prezydenci Zełenski i Duda dogadali się w sprawie wysadzenia gazociągów Nord Stream.
Turcja, popadająca w coraz większy kryzys gospodarczy, chętnie skorzystałaby na handlu gazem. Jednak eksperci gazowi, i to nawet rosyjscy, nie kryją, że pomysł jest księżycowy, a jego realizacja mało realna. Ze stu powodów.
Szwedzka straż przybrzeżna potwierdziła czwarte rozszczelnienie gazociągu biegnącego po dnie Bałtyku. Rosjanie wciąż twierdzą, że za awarię odpowiedzialne są Stany Zjednoczone, choć pojawiają się doniesienia o obecności GRU w strefie wycieku.
Że ktoś dokonał sabotażu na rurociągach Nordstream 1 i 2, nie ulega wątpliwości, pozostaje tylko pytanie: kto? Nie jest takie oczywiste, że zrobili to Rosjanie, w dodatku paradoksalnie może to pomóc Ukrainie. Oczywiście oskarżenie Ukrainy o ten sabotaż jest raczej niedorzeczne, ale sprawa jest niezwykle ciekawa.
Już w poniedziałek szwedzcy sejsmolodzy odnotowali wstrząsy wywołane trzema eksplozjami pod powierzchnią Bałtyku. Ulatniający się gaz zmusił statki do zmiany kursu, wyciek odczuła niemiecka gospodarka. Kto za tym stoi?
Komisja Europejska chce limitu cenowego na gaz importowany z Rosji, Polska domaga się ograniczenia także dla gazu m.in. z Norwegii. Apele premiera Morawieckiego o pułap ceny za CO2 pozostają nadal bez odzewu.
Szantaż gazowy to broń obosieczna. Bolesna dla Europy, ale w ostatecznym rachunku znacznie dotkliwsza dla Rosji. Wygląda na to, że nikt nie szkodzi własnemu państwu bardziej niż Putin.
UE zgodziła się na skoordynowane oszczędności gazu w odpowiedzi na zakręcanie przez Rosję Nord Stream I. Najpierw dobrowolne, a w razie stanu alarmowego także obowiązkowe. Kraje niechętne zbytniej solidarności energetycznej znacznie rozwodniły ten plan.
Bruksela wzywa do redukcji zużycia gazu o 15 proc. Najpierw dobrowolnie, ale w razie „stanu alarmowego” – w ramach obowiązkowych cięć pilnowanych przez Komisję Europejską.