Świat religii jest jak dżungla Darwina: trwa w nim nieustanna walka o przetrwanie.
Książka „Bóg urojony” Richarda Dawkinsa, brytyjskiego biologa, to w zamierzeniu autora antyreligijne opus magnum. Gdy zdjąć z niej jednak publicystyczną otoczkę, w mocy pozostaje pytanie o genezę religii.
Budda i Jezus stworzyli ruchy, które mogłyby być duchowym filarem XXI w., gdyby dostrzegły, jak wiele je łączy.
Kiedyś widziano w nim przeciwnika apostoła Piotra, a nawet rywala samego Jezusa. Kim był Paweł z Tarsu, ścięty w Rzymie żydowski apostoł pogan?
W późnym średniowieczu po obu stronach Renu rozkwitają szkoły rabiniczne komentowania Talmudu, który jest kodyfikacją prawa ustnego, dla diaspory żydowskiej drugim ważnym po Torze źródłem wiary i obyczaju.
Przekazy, legendy i prace badawcze ukazują Muhammada (Mahometa) dość zgodnie jako człowieka nie tylko wiary, ale i czynu, jednego z tych, którzy zmienili bieg dziejów. Choć wcale tak być nie musiało.
Miało być miło i krótko. Miło, bo nikt się nie spodziewał, że jowialny jezuita potrząśnie Kościołem. Krótko, bo gdy został papieżem w 2013 r., miał 76 lat i opinię cherlawego seniora.
Religie mają na sumieniu ciężkie grzechy wobec kobiet, ale tylko chrześcijaństwo powiedziało przepraszam.
Papież Franciszek i jego poprzednik Benedykt XVI wykonali pewne gesty wobec tradycjonalistycznego Bractwa św. Piusa X. Czy może dojść do pojednania? I jakie pole manewru mają obie ze stron, skoro każda z nich uważa, że to ta druga powinna się nawrócić?