Artur Mrozowski jechał jednym pociągiem ze stadionowymi chuliganami. Tamci uciekli, policjanci pobili Mrozowskiego. Gdy wytoczył im sprawę, zaraz sam stał się oskarżonym. Procesy odwetowe – jak prawnicy nazywają taki fortel – policja praktykuje całkiem często.
Pół roku po medialnym wyroku, wydanym na Marka Faściszewskiego, kiedyś bydgoskiego dziennikarza, okazało się, że był on ofiarą esbeckiej fałszywki. Czy koledzy po fachu, którzy z przekonaniem pozbawiali go dobrego imienia, poczują się w obowiązku pomóc mu je odzyskać?
Policja nie ma zbyt dobrej opinii, dlatego gdy aresztuje się funkcjonariuszy, mało kto ich żałuje. Kiedy są uniewinniani, wracają do pracy w atmosferze niedomówień i wrogości, czasami przekonani, że ich wrobiono, poświęcono dla innej sprawy. Są jak wyrzut sumienia dla kolegów, którzy zasłużyli się w ich wytropieniu.