Ziemia w Polsce jest tańsza niż barszcz. Są regiony, w których metr kwadratowy ornego gruntu można kupić już za pół dolara. To kusi nie tylko Niemców, mających do Warmii czy Śląska szczególne sentymenty, Holendrów, zmęczonych chemią i ciasnotą we własnym kraju, ale także coraz więcej bogatych Polaków. Ostatnio posiadaczem kilku tysięcy hektarów na Żuławach stał się Ryszard Krauze, szef Prokomu. Gruntu szuka też jeden z byłych rzeczników rządu.
Wspomnienia lokatorów z budynków przejętych przez agencję nieruchomości i zarazem zakład pracy chronionej DEKO zaczynają się od tej samej sekwencji. „Pewnego dnia wszedłem do kamienicy i ku wielkiemu zdziwieniu zauważyłem, że zniknął korytarz prowadzący do mojego mieszkania”. Czasem znika dach, klatka schodowa, piwnice albo ubikacje, odcięty zostaje dostęp do wody, elektryczności i gazu.
Spółka ABB ZWAR chce teren swojego podwarszawskiego zakładu w Międzylesiu przeznaczyć pod budowę sklepów i domów mieszkalnych. Nowy gospodarz Stoczni Gdańskiej planuje zamienić ją w wielkomiejskie centrum. Na terenie Huty Zabrze powstały stacje benzynowe. W Łodzi na terenach upadłych firm włókienniczych buduje się hipermarkety. Kupowanie prywatyzowanych zakładów jest teraz sposobem na zdobywanie atrakcyjnych nieruchomości.
Przecieki są alarmujące: resort finansów przygotowuje kolejny zamach na nasze kieszenie. Projekt nowelizacji ustawy o podatkach i opłatach lokalnych, przewidujący zmiany w podatkach od nieruchomości, jest dopiero uzgadniany, a właściciele już obliczają, jak wielkie kwoty przyjdzie im zapłacić. Największy straszak stanowi zapowiedź wprowadzenia podatku katastralnego, który właścicielom kojarzy się z katastrofą.
Henryk Michoński przez kilka lat pracował w niewielkim pokoiku na parterze nieistniejącego już stołecznego Urzędu Rejonowego. Formalnie był urzędnikiem pośledniego szczebla, faktycznie dysponował mocą w Warszawie nieocenioną: oddawał w dzierżawę grunty Skarbu Państwa. Odkryliśmy go opisując dziwne losy nieruchomości rosyjskich w Warszawie (POLITYKA 9 i 10). Ale aktywność Henryka Michońskiego była zdecydowanie większa. On rozdał kawał Warszawy.
Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przekształcenie prawa użytkowania wieczystego w prawo własności możliwe będzie tylko po zapłaceniu ceny wskazanej przez dotychczasowego właściciela, czyli przez gminę. Tym samym Trybunał uchylił jedną z najdziwniejszych regulacji prawnych uchwalonych przez Sejm RP. Przez dwa lata praktycznie za darmo można było na własność przejmować dzierżawione mienie. Nie wiadomo, ile osób z ponad miliona wieczystych dzierżawców skorzystało z tego nieoczekiwanego dobrodziejstwa. Pewne jest, że na mocy ustawy, sprzecznej z konstytucją i z rozumem, rozdano – tym, którzy potrafili to sobie załatwić – cudzy majątek wart setki milionów złotych.
170 lat temu Poznań otrzymał niezwykły dar. Edward hrabia Raczyński ofiarował miastu bibliotekę i bezcenny rodzinny księgozbiór dla „ułatwienia każdemu środków nabywania nauk i wiadomości”. Grunt przylegający do budynku biblioteki Raczyński przeznaczył na jej przyszłą rozbudowę. Komunistyczna władza upaństwowiła należącą do miasta działkę, po czym przekazała ją państwowej firmie. Ostateczny zabór fundacyjnego gruntu dokonał się w III RP.
Zakończył się ponaddwuletni spór, czy właściciele kamienic z tzw. kwaterunkowymi lokatorami mogą sami podnosić czynsze. Sąd Najwyższy orzekł, że nie mogą: do 11 lipca 2001 r. stawki opłat ustalają rady gmin. Kwestie prawne zostały rozstrzygnięte, ale finansowe pozostały: cały ciężar ratowania starych domów przed ruiną spada na właścicieli.
Kamienica przy ul. Bałtyckiej jest piękna, jeśli porównać ją z rozsypującymi się sąsiadkami. Kraków, centrum. Kręte schody, na ścianach klatki schodowej zielone kafle. Do 1998 r. żaden z trzech współwłaścicieli nie interesuje się budynkiem. Zaczyna się komedia pomyłek z fatalnym finałem. Wszyscy uczestnicy kończą na ławie oskarżonych. Po raz pierwszy na wokandę trafia sprawa dotycząca oszustwa w obrocie krakowskimi kamienicami.
Starostwo powiatu warszawskiego zapowiada „wewnętrzne śledztwo” w opisanej przez „Politykę” (9 i 10) sprawie rosyjskich nieruchomości w Warszawie.