Polska jest rekordzistką Europy pod względem liczby osób biorących rentę. Co piąta złotówka z budżetu trafia do rencistów. Co ósmy obywatel w wieku produkcyjnym – legalnie lub nie – dostaje od kilkuset do ponad 7 tys. zł miesięcznie za „niezdolność do pracy”. Wkrótce możemy okazać się społeczeństwem niezdolnym do normalnego życia ekonomicznego.
Tenisiści grają dla przyjemności, dla zdrowia albo dla pieniędzy. Tenisiści na wózkach grają o życie.
Dla wielu zdrowych fakt, że niepełnosprawni umysłowo mają potrzeby seksualne jak wszyscy, jest tak zaskakujący, że skłonni są uważać te pragnienia nieomal za zboczenie. Najlepiej zabronić, reagować krzykiem albo zakazami. I nie mówić, w czym rzecz. Oni nie mają prawa tego robić. Ani o tym wiedzieć.
– Gdybym oddała syna do domu opieki społecznej, byłby dziś pewnie półanalfabetą, a nie studentem anglistyki, za wszystko płaciłoby państwo, a ja bym pracowała i miała prawo do emerytury. Poniosłam sama wszystkie koszty i zostałam na lodzie – mówi Małgorzata Lekka, matka 20-letniego Tomka z porażeniem mózgowym.
W malutkiej salce łomżyńskiego sądu okręgowego, szczelnie wypełnionej dziennikarzami, rozpoczął się pierwszy w Polsce proces cywilny o tzw. złe urodzenie, w którym państwo W., rodzice ciężko upośledzonej Moniki, domagają się prawie 1,4 mln zł odszkodowania od dwojga lekarzy oraz szpitala w Łomży. Pani W. obawiała się, że urodzi chore dziecko, domagała się badań prenatalnych. Wykonuje się ich dziś w Polsce przerażająco mało, traktując jako oczywisty wstęp do aborcji. A przecież tak nie jest. Kobiety, wiedząc o tym, że są nosicielkami ciężkich genetycznych chorób, wcale nierzadko rodzą drugie i trzecie dziecko. I jak jest potem? Po 10, 20, 30 latach. Żałują? Rodzice – decyzji, a chore dzieci – że kazano im żyć?
Trzy australijskie rodziny z głęboko upośledzonymi dziećmi chcą skarżyć specjalistów medycznych o błędy w sztuce. Badania prenatalne nie wykazały bowiem żadnych powikłań. Sąd waha się, czy przyjąć sprawę, bo niektórzy prawnicy ostrzegają przed skutkami takiej decyzji.
Kiedy okazało się, że ciągnięcie za nogawki nic nie pomaga, Wacław Wróblewski wpadł na z pozoru niedorzeczny pomysł: nauczę ich tańczyć brajlem. Po kilku lekcjach, na których uczniowie wodzili opuszkami palców po otworach wyciętych w kartonowym opakowaniu po makaronie, widać już było, że pomysł nie jest wcale niedorzeczny, ale genialny. Niewidomi zaczęli tańczyć.
4,5 miliona Polaków jest niepełnosprawnych. Tylko nieco ponad 5 tysięcy spośród nich uprawia sport wyczynowo. Ćwiczą w 186 sekcjach, startują. W minionym roku rozegrano 444 imprezy sportowe, w których uczestniczyło ponad 12 tysięcy niepełnosprawnych. Jeszcze jedna statystyka: mamy w kraju ponad milion ludzi upośledzonych umysłowo (o różnym stopniu IQ), wśród nich sport uprawia ponad 12 tysięcy głównie młodych ludzi. Na tę sportową, ozdrowieńczą działalność budżet państwa desygnuje kwotę ok. 8,5 miliona złotych. Dużo, czy mało?
Pogoda typowo kolarska – niewielki wiatr, słońce nie pali, asfalt suchy, przyczepny. Policja na czele wyścigu zmiata przez mikrofon na pobocze jadące z naprzeciwka samochody. Strażacy pilnują, żeby żaden pojazd nie wjechał z bocznych dróg na szosę. Trzeba zachować nadzwyczajną ostrożność. Na rowerach pędzą niewidomi.
Paraliż do niedawna był wyrokiem bez cienia nadziei na leczenie. Dziś rewolucyjne odkrycia w neurobiologii obiecują, że osoby sparaliżowane zejdą z wózków inwalidzkich.