Charyzma Nicka Cave’a zmienia jego koncerty w przygodę: pozwala mu kontrolować nie tylko emocje, ale też oczekiwania publiczności.
Rwie się to momentami jako całość, ale działa na emocje i dopisze się do długiej już listy zwycięstw w dyskografii autora.
Stadionowe widowiska pop odebrały mu uwagę, rap odebrał społeczne znaczenie. Ale nieprędko zniknie, bo żaden gatunek nie ma takiej wprawy w umieraniu.
Warren Ellis mocno wpłynął na muzykę Cave’a w ostatnich latach, a teraz chyba nawet trochę go od siebie uzależnił.
2700 metrów kwadratowych powierzchni i tylko Cave z fortepianem.
Duże wrażenie robią kompozycje, a do tego diabeł i śmierć w każdym tekście – do dobrej sprzedaży powinno wystarczyć.
To nie płyta, to kawałek życia. Przekonywał o tym film „One More Time with Feeling”, który Nick Cave zaprezentował na całym świecie jednego wieczoru – w przeddzień premiery.
Nie do każdego to przemówi, ale fani będą zadowoleni.
W zmieniającym się składzie, ale pod tym samym szyldem Nick Cave działa już 30 lat.
Śpiewa, pisze wiersze i właśnie wydał drugą powieść. Taką, jak cała twórczość Nicka Cave’a – mroczną, pełną bolesnego seksu i wszechobecnej przemocy.