Polityczni dziedzice odcięli już wszystkie kupony od dawnej chwały partii Nelsona Mandeli. Południowa Afryka zaczyna mieć ich dość.
Nelson Mandela zapamiętany zostanie dobrze i na długo. Najpierw jako symbol słusznej i sprawiedliwej walki z rasistowskim systemem apartheidu w Afryce Południowej.
Nigdy się nie spotkali, choć powinni. Trudno pojąć, dlaczego zmarnowano tak wspaniałą okazję. Ale czujemy, że to byłoby coś wielkiego. Nelson Mandela, Lech Wałęsa: jak wiele łączy obu noblistów, jak wiele dzieli, jak musieli mierzyć się z własną legendą?
Nigdy się nie spotkali, choć powinni. Trudno pojąć, dlaczego zmarnowano tak wspaniałą okazję. Ale czujemy, że to byłoby coś wielkiego. Nelson Mandela, Lech Wałęsa: jak wiele łączy obu noblistów, jak wiele dzieli, jak musieli mierzyć się z własną legendą?
Afryka wydała jednocześnie demokratę Nelsona Mandelę i autokratę Roberta Mugabego. Jak to wróży demokracji na Czarnym Lądzie?
Czy coś zostało z entuzjazmu po obaleniu apartheidu?
Dlaczego nie powstał jeszcze film o Lechu Wałęsie?
Ostatni tom „Wielkich mów” przypomina lęki zimnej wojny, nadzieje po upadku komunizmu i niepokój naszego przełomu wieków.
Po pięciu latach prezydentury prawie 81-letni, ale wciąż krzepki Nelson Rolihlala Mandela schodzi z mostka kapitańskiego nowej Afryki Południowej. Jasne jest, że gdyby chciał drugiej kadencji - wygrałby każde wybory. Nikt też nie wątpi, że drugim czarnym prezydentem RPA będzie szef rządu Thabo Mbeki, człowiek skromnej postury, łagodnej natury, bez szczególnych zasług dla walki z apartheidem. Wygra, bo namaścił go Mandela.