„Nie leci z nami pilot”, powtarzają jak mantrę ekonomiści; polska gospodarka jest fatalnie zarządzana. Straszą stagflacją, czyli sytuacją, w której inflacji towarzyszyć będzie ostre hamowanie PKB, a może nawet recesja.
Wybór Adama Glapińskiego na drugą kadencję szefa NBP kończy uciążliwy i na pewno niesprzyjający stabilności i wizerunkowi polskich finansów okres plotek i niepewności. W zamian dostajemy kolejne sześć lat tego, co już znamy i co źle wróży gospodarce.
Adam Glapiński został wybrany przez Sejm na drugą kadencję na stanowisku prezesa NBP. Kiedy został nim po raz pierwszy przed sześcioma laty, ceny nie rosły, a Polacy byli dumni z silnej rodzimej waluty. A dziś?
Sejm ma wybrać 12 maja Adama Glapińskiego na drugą kadencję prezesa Narodowego Banku Polskiego. Czy podczas pierwszej kadencji się sprawdził? Rozmowa z dr. Adamem Czerniakiem z Polityki Insight i SGH.
Ósma z rzędu podwyżka stóp procentowych rujnuje plany mieszkaniowe coraz większej liczby Polek i Polaków. Skazani są na wieczny najem, a jego koszty też ciągle rosną.
Adam Glapiński, prezes NBP, nie jest w stanie powiedzieć, kiedy inflacja osiągnie szczyt, a stopy przestaną rosnąć. Winą za błyskawicznie rosnące ceny obarcza wojnę, światowy wzrost cen surowców oraz pandemię. Bankowi centralnemu, którym kieruje, nie ma nic do zarzucenia, podobnie jak rządowi. Skoro jest tak świetnie, to dlaczego jest tak źle?
Gdy Rada Polityki Pieniężnej szybko podnosi stopy, rząd równie szybko zwiększa wydatki i obniża podatki. Taka sprzeczność nie pomoże w walce z inflacją.
Podwyżki stóp procentowych NBP podbijają wysokość rat kredytów. Aby pomóc zadłużonym, politycy proponują zamrożenie oprocentowania i zmiany w działającym od lat Funduszu Wsparcia Kredytobiorców.
Wybór szefa NBP Adama Glapińskiego na drugą kadencję miał być przyspieszony. Z jakiegoś powodu głosowanie w Sejmie w tej sprawie się opóźnia, choć planowano zdążyć przed publikacją zarobków prezesa. Coś się zacięło.
Ukrainę i jej obywateli możemy wesprzeć, wspierając ich walutę. Wymiana hrywien na złote to nie tylko pomoc ekonomiczna dla uchodźców, ale dowód naszej wiary, że Ukraina nie jest jeszcze stracona.