Uporządkujmy te półtorej godziny konferencji prezesa NBP Adama Glapińskiego w kolejności od uwag najbardziej merytorycznych do najbardziej niespodziewanych.
Prezes NBP entuzjazmuje się drugim cudem nad Wisłą, choć społeczeństwo jako całość biednieje, a tzw. inflacja skumulowana przekroczyła 27 proc.! W dodatku dużo szybciej niż średnia inflacja rosną ceny towarów kluczowych dla domowych budżetów: nośników energii i żywności.
Dla spłacających kredyty hipoteczne są wreszcie dobre wiadomości, bo ich oprocentowanie zaczyna powoli się zmniejszać. Niestety, równie powoli obniżać się będzie inflacja.
Rok zamykamy wciąż bez pieniędzy z KPO – co więcej, zaognienie konfliktu w obozie władzy (w tym z prezydentem) tylko oddaliło widmo ich rychłego pozyskania.
Narodowy Bank Polski przewiduje, że już za kilka miesięcy inflacja zacznie szybko spadać. Niestety w przyszłym roku nasza gospodarka pogrąży się w stagnacji.
W strefie euro w październiku średnia inflacja wynosiła 10,7 proc., mimo że tam tarcz antyinflacyjnych nie wprowadzono. U nas sięgnęła prawie 18 proc. – z tarczami. PiS kocha złotego, ale pożycza już w dolarach, bo stracił wiarygodność w oczach inwestorów.
Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny nie podniosła stóp, licząc najwyraźniej na rychły koniec drożyzny. Trudno podzielać ten optymizm.
Projekt ustawy betonującej zarządy spółek strategicznych zniknął tak szybko, jak się pojawił. W Radzie Polityki Pieniężnej bunt, inflacja rośnie, ceny energii szybują. Co z tego wszystkiego wyniknie? Rozmowa z Joanną Solską.
Inflacja nie tylko szybko nie spadnie, ale będzie dalej rosnąć. Pokazują to dane Narodowego Banku Polskiego, którego prezes woli zajmować się walką z nieposłusznymi mu członkami Rady Polityki Pieniężnej.
Sposób funkcjonowania RPP może nas nie obchodzić, ale to, że cena dolara w Polsce przekroczyła 5 zł i może rosnąć nadal, dotyczy już każdego.