Jaką wartość mają wyniki badań, jeśli w niedługim czasie kolejna grupa naukowców będzie w stanie unieważnić obserwacje swoich poprzedników?
Prof. dr hab. Ewa Łojkowska o tym, dlaczego w nauce ciągle jest mniej kobiet niż mężczyzn.
Nie potępiajmy używek w czambuł. Nie zawsze szkodzą, a potrafią pomóc.
2015 był ekscytującym rokiem zarówno dla tych, którzy patrzą daleko w przestrzeń kosmiczną, jak i dla tych, których interesują najmniejsze komórki ludzkiego ciała.
Kiedy dzieci koncentrują się na wykonaniu dowolnego zadania, nieświadomie wystawiają język. Jest na to naukowe wytłumaczenie.
Pracownicy nauki mają zrozumiałe postulaty: mniej biurokracji, więcej pieniędzy. Mają też do kogo je skierować: do prezydenta elekta. Pewnie i jedno, i drugie obieca. Z nawiązką.
Już z następną POLITYKĄ oscarowa „Teoria wszystkiego” o Stephenie Hawkingu – jedna z nowej fali filmowych biografii uczonych. A jakich bohaterów w tej dziedzinie ma do zaoferowania polska nauka?
W światowym dyskursie zaczyna przeważać pogląd, że popularność studiów doktoranckich osiągnęła zbyt wysoki poziom. W badaniach motywacji przydatny okazuje się model opracowany na podstawie obserwacji gangów narkotykowych.
Hekatomba zwierząt na ołtarzykach karier akademickich (bo bynajmniej nie zawsze na wyniosłych ołtarzach prawdziwej nauki) dokonuje się po cichu.
Pięciominutowe „Ambition” powstało na zamówienie Europejskiej Agencji Kosmicznej dla uczczenia historycznego lądowania sondy Rosetta na powierzchni komety.