Świat, jaki znamy, jest trójwymiarowy – obiektom materialnym przypisujemy szerokość, wysokość i głębokość. Po uwzględnieniu czasu otrzymujemy czterowymiarową czasoprzestrzeń, w której żyjemy. Fizycy do tej pory twierdzili, że w rzeczywistości świat ma więcej wymiarów – 10, 11, a może nawet 26. Ostatnio pojawiła się jednak przeciwstawna koncepcja: wymiarów jest mniej niż cztery, być może nie ma ich wcale.
Skąd przybyli? Z Eurazji, Afryki, Australii, a może z wysp dzisiejszej Japonii? W sporze o tożsamość najstarszych mieszkańców amerykańskiego kontynentu argumenty naukowe mieszają się z politycznymi.
Nauka polska jest niedoinwestowana i nic nie wskazuje, że ten stan wkrótce się poprawi. Można jednak pieniądze na nią wydawane lepiej spożytkować. Jednak środowisko naukowców, wielce zachowawcze, musi przystać na systemowe reformy i zasadę konkurencyjności.
Michał Kleiber. Nominowany na ministra nauki w rządzie Leszka Millera
Każdy człowiek ma charakterystyczną genetyczną tożsamość, która pozwala nie tylko nas zidentyfikować, lecz także rozwikłać wiele wątpliwości z odległej i najnowszej historii. Badania DNA są dziś też po-mocne w rozpoznawaniu ofiar ataku na World Trade Center i Pentagon.
Wydajemy na naukę trzy razy mniej niż Czesi i 6,5 raza mniej niż średnio w krajach Unii Europejskiej. Ta dysproporcja jest wynikiem polityki kolejnych rządów, a nie sytuacji materialnej państwa.
Komórki macierzyste, o których do niedawna dyskutowali tylko naukowcy, stały się w Ameryce tematem burzliwej ogólnonarodowej debaty. Prezydent George W. Bush przerwał nawet swoje wakacje, aby przemówić w tej sprawie do narodu. Wpływowy katolicki „Christian Science Monitor” porównał zaś wagę prezydenckiej decyzji do tej, która przed laty doprowadziła do powstania bomby atomowej.
Co roku wydawanych jest na świecie ponad 730 tys. prac naukowych. Mniej więcej co piąta nigdy nie będzie zacytowana, ma więc wartość makulatury. W Polsce ten wskaźnik wynosi 23 proc. – czyli w okolicach średniej.