Nauczycielom już puszczają nerwy. Może nawet wszyscy wygarniemy światu, co myślimy o relacji naszych zarobków do stawianych nam wymagań? Za rządów PiS te relacje zrobiły się wyjątkowo niesprawiedliwe, a od 1 stycznia wręcz koszmarne.
Już teraz uczniowie mówią, że aby pracować w szkole, trzeba przejawiać skłonności samobójcze (to praca, która człowieka degeneruje, a nie rozwija). Gdy szkolnictwo czeka hekatomba zwolnień, nikt o zdrowym umyśle nie przyjdzie tu pracować. Po co?
W 2023 r. to nie będzie prawdziwy egzamin, a jedynie oszustwo: ćwiczenie pokazujące, gdzie są słabe punkty systemu. Koszty tej próby obciążą maturzystów. Choć egzamin będzie fałszywy, jego wyniki zdecydują o przyjęciu na studia.
Siedem godzin sejmowa komisja edukacji zajmowała się dwoma projektami ustaw dotyczącymi oświaty, w tym zmartwychwstałym lex Czarnek. Wygląda na to, że tym razem sprawa jest uzgodniona i omówiona z Kancelarią Prezydenta.
Tym razem minister Czarnek przekonuje, że sprawa ma być uzgodniona z Kancelarią Prezydenta, który kilka miesięcy temu zawetował pierwszą wersję kontrowersyjnej ustawy.
W czasie sobotniej pikiety ludzi oświaty usłyszeliśmy, że szkoła przestała być miejscem rozwoju, a stała się areną przetrwania. W tej branży nie ma mowy o godności. Ale Przemysław Czarnek ma to w nosie. Zamknął budynek ministerstwa i nie pozwolił nikomu wejść.
Myli się Przemysław Czarnek, gdy twierdzi, że Miasteczko Edukacyjne to hucpa polityczna. Minister bał się przyjść do nauczycieli, a miał ze swojej siedziby zaledwie 120 m. Nie przyjął do wiadomości, że ZNP wykonał pozytywną rewoltę.
Jeśli opowieści dziecka o szkole powodują, że rodzicom zęby zaczynają zgrzytać ze złości, to cóż dopiero będzie, gdy my, nauczyciele, opowiemy, w jakim stanie jest polska oświata?
Rodzice będą wściekli, gdy zorientują się, że do jednego nauczyciela muszą przyjść na 7, do drugiego na 11, a do trzeciego na 14:30. Gdyby chcieli spotkać się ze wszystkimi, a nieraz tak trzeba, musieliby wziąć dzień urlopu. A nawet kilka.
Teraz ledwo przetrwamy, a naprawdę ciężko będzie za rok. Wtedy wszystko szlag trafi, bo nie będzie już nauczycieli, którzy zechcą pracować na dwa etaty jak my teraz. Raz daliśmy się nabrać, ale nigdy więcej tego błędu nie popełnimy.