Sprawczość, odpowiedzialność i krytyczne myślenie – tych rzeczy musi uczyć szkoła. Byłoby wspaniale, gdyby pod kierunkiem ministry Barbary Nowackiej przynajmniej zaczęła.
Nie będzie wcale łatwo podnieść się z tego zawodowego dna, w które zepchnął nas PiS. A jednak nowa sytuacja – znaczące podwyżki i okazywany nam przez władzę szacunek – zobowiązuje do tego, żeby się z tej degrengolady wyciągnąć.
Zaledwie po czterech dniach od formalnego objęcia władzy rząd złożył w Sejmie projekt budżetu na 2024 r. Politycy PiS mimo przegranych wyborów nie chcieli udostępnić koalicji 15 października żadnych dokumentów. Przez dwa miesiące nie można było nic zrobić.
Rozmowa z Anną Schmidt-Fic, liderką nauczycielskiej społeczności Protest z Wykrzyknikiem, o powyborczej radości w szkołach i o tym, jak zachować pozytywne podejście do dalszych zmian w oświacie.
Dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej jeszcze niedawno zarzekał się, że niczego nie trzeba zmieniać, gdyż matura według formuły 2023 sprawdziła się idealnie. Teraz okazuje się, że potrzebne są fundamentalne zmiany.
Młodzież zawsze demonstrowała swoje poglądy, nigdy jednak nie traktowała polityki tak poważnie jak obecnie.
Klasa, z którą miałem pierwszą lekcję, zapytała, czy teraz, skoro PiS przestanie rządzić, możemy już iść do kina na „Zieloną granicę”.
Równolegle ze strukturalną demolką systemu oświaty PiS przeprowadził rozbiórkę autonomii szkół i ideologizacji programów kształcenia. Z Przemysławem Czarnkiem za kierownicą ideologiczny walec ministerstwa jeszcze nabrał rozpędu.
Ostatnią deską ratunku są emerytowani nauczyciele. Mamy kilku fizyków, którzy wiele lat temu u nas pracowali, więc mogliby pomóc. Jednego już sprzątnęła nam sprzed nosa inna szkoła.
Kto może, wypisuje się z zajęć nieobowiązkowych. Rodzice przepisują dzieci z grupy do grupy, byle nie miały dwóch okienek ani nie musiały przychodzić do szkoły na 7:25. Pierwszoklasiści narzekają na plan, a starsi już chodzą w kratkę. Taka codzienność czarnkowej szkoły.