Uczący w szkołach mówią, że pięć razy w tygodniu chodzą na wielkie wesela. Gdy jednak wystąpią u nich objawy covidu, nie mogą doprosić się o skierowanie na testy.
Codziennie ktoś ląduje w pseudoizolatce, czyli ogołoconej z mebli klasie – przyznaje Marta, nauczycielka z podstawówki w Małopolsce. Nie było dnia, żeby jakiś nauczyciel nie płakał w pokoju nauczycielskim.
Uczniowie muszą mieć tyle stopni cząstkowych, aby można było w każdej chwili wystawić ocenę końcoworoczną. Jest wrzesień, a już zapracowali na swoje świadectwa.
Kto liczył na jakiekolwiek wyjaśnienia, ten się zawiódł. Wbrew zapowiedziom żadnych decyzji porządkujących pracę szkół w związku z radykalnym wzrostem zakażeń rządzący nie podjęli.
Uczniowie poszli do szkół, bo zauważyliśmy, że edukacja zdalna nie jest brana serio – mówi Grzegorz Całek, który bada opinie rodziców na temat nauki podczas pandemii koronawirusa.
Nigdy nauczyciele nie zarabiali wielkich pieniędzy, ale też nie byli aż tak poniewierani jak obecnie. W ostatnim roku to już zrobiło się chore.
Nauczyciele mają wszystko dokumentować. W szkole bezpieczeństwo realne jest mniej ważne. To w papierach ma być bezpiecznie. Reszta to właściwie naddatek.
Na młodych ludzi nigdy nie czyhało tyle niebezpieczeństw co dziś – mówi Mirosława Kątna, psycholożka, przewodnicząca zarządu Komitetu Ochrony Praw Dziecka.
Klasy maturalne na dzień dobry dowiedziały się, że nie będą miały studniówki. Nawet w stanie wojennym nie odwołano studniówek, a teraz tak? Korczak się w grobie przewraca.
W miarę upływu czasu zaczęły się konsolidować grupy, które wirusa przestały traktować poważnie (bo go nie widać?) i wszelkie sposoby walki z nim uważają za ograniczanie wolności.