Zęby bolą od powtarzania truizmu, że dziś nie jest problemem dostęp do wiedzy ani uzupełnienie w niej ewentualnych luk. Do MEiN ta wiedza najwyraźniej wciąż nie dotarła.
MEiN już raz obiecał dzieciom pomoc, a efekt okazał się mizerny. Resortowi na razie świetnie idzie promocja planowanych działań, a różnie dotrzymywanie słowa.
Drugą dawkę mam przyjąć w kwietniu. Nie wiem, doprawdy nie wiem, czy drugi raz wytrzymam takie warunki. To psychicznie nie do zniesienia.
Co i komu nominaci szefa MEiN mogą nakazać? Na jakiej podstawie? Jak daleko mogą sięgać ich wpływy? Podobne pytania się mnożą.
Marzec to najgorszy termin na szczepienia. Jak ktoś nie uczy przedmiotu maturalnego, może się szczepić. Katecheci, wuefiści, ale nie matematycy, poloniści, biolodzy czy chemicy.
Wszyscy mają dość pozorowanej nauki. Uczniowie, ale przede wszystkim rodzice, chcą prawdziwej. Dlatego dyrektorzy proszą, żeby się deklarować ws. szczepienia.
Władze Łodzi kazały dyrektorom kroić budżet, no to kroją. Jedni tną trzynastki, inni etaty pracowników obsługi i administracji. A nawet wydatki na prąd, mydło i wodę.
Zaleconych przez resort edukacji „baniek” niemal nigdzie nie udaje się realizować. „Uczniowie muszą korzystać ze wspólnych korytarzy, stołówek. Nie ma rozwiązań, które pozwoliłyby tego uniknąć” – mówi rzeczniczka ZNP Magdalena Kaszulanis.
Andrzej Duda jako moderator dyskusji odczytywał pytania fejsbuko- i twitterowiczów ministrowi Przemysławowi Czarnkowi. Czemu to miało właściwie służyć?
Skali nieobecności nauczycieli na własnych lekcjach online nikt oczywiście nie bada. Dyrekcja też się tym nie zajmuje, dopóki ktoś nie wniesie skargi. Problem jednak jest i to całkiem spory.