Start jakoś powinien się udać. Ale dalsza praca szkół na zasadach wytyczonych przez MEN oznacza jedno: powrót lockdownu. Może będzie on nieformalny, rotacyjny, ale zacznie się raczej prędzej niż później.
Zewsząd słychać tę samą śpiewkę: dzieci powinny wreszcie wrócić do szkół. Na całym świecie nauczyciele i naukowcy głowią się, jak zrobić to bezpiecznie.
Dariusz Piontkowski powiedział, że wyniki są słabe, ponieważ „część osób zlekceważyła egzamin”. Szkoda, że minister nie podał przyczyny tego zlekceważenia.
Pandemia nie ustępuje, ale minister edukacji ogłasza, że 1 września uczniowie wrócą do szkoły. Rodzice zastanawiają się, czy to będzie bezpieczne. Wielu tradycyjnej szkole mówi: „Żegnaj”.
Dyrektorzy będą musieli trzymać nauczycieli na krótkiej smyczy. Wymyśl coś takiego jak Tęczowy Piątek, a zainteresuje się tobą nawet prokuratura.
Młodzież chwali się, że dobrze jej poszło. Wiersza nikt nie wziął. Lepsze „Wesele”. Łatwy temat, dobra lektura, wspaniała matura. Jutro będzie gorzej. Matematyka.
Trzeba mieć maseczkę, ale ktoś zapomni. Należy trzymać się na dystans, ale ktoś podejdzie blisko. Co zrobią nauczyciele, gdy zobaczą, że w procedurach zaczyna zgrzytać?
Życie pokazuje, że zmiany decyzji w MEN nie są wykluczone na ostatniej prostej, więc niektórzy mają jeszcze nadzieję na „amnestię” i rezygnację z egzaminów.
Czy robicie sobie z nas żarty? – pytają nastolatki po dwóch miesiącach izolacji z powodu epidemii koronawirusa, bez przyjaciół ze szkoły, rozrywek, normalnego życia.
Od początku pandemii z częścią uczniów nie ma kontaktu. Przestali się odzywać, nie uczestniczą w lekcjach online, nie odbierają zadań domowych.