W książce reporterskiej Tochmana i w spektaklu Korczakowskiej sprawa brutalnego zabójstwa, którym żyły polskie media w latach 90., staje się soczewką skupiającą po części ciągle aktualne mechanizmy społeczne.
Dwuipółgodzinna opowieść o pretensjonalnym narcyzie.
Nawet znający powieść Dostojewskiego poczują się zagubieni.
Polifoniczny, wielowątkowy portret Berlina czasów rodzącego się nazizmu był już filmowany w 1931 r.
Spektakl będzie pokazany na Warszawskiej Jesieni i chociażby dla niesamowitej muzyki warto nań pójść.
Ambitny zamysł rozpłynął się w serii pretensjonalnych, rodzajowych scenek, rozgrywanych w koszmarnej scenografii.
Pierwsza część spektaklu jest pobieżnym streszczeniem książki, druga, dopisana Żeromskiemu część, to wykaz błędów III RP.
„Natan mędrzec” jest nazwany „ewangelią tolerancji”, bo przedstawia trzy religie monoteistyczne jako równoważne, piętnuje pretensje każdej z nich do bycia jedyną prawdziwą.
Nowa premiera „Halki” w Operze Narodowej to prawdziwe wyzwanie. Powierzono je początkującej w tej dziedzinie, znanej bardziej z teatru, Natalii Korczakowskiej.
Muzyka, ostro dysonansowa, ale z nawiązaniami do protestanckich chorałów.