Znamy go raczej jako dramaturga („Carmen”, „Lokis”). Ale to jemu zawdzięczamy w dużym stopniu tę Francję, którą chcemy zwiedzać.
Przed 250 laty urodził się Józef Poniatowski (jego konny pomnik stoi przed Pałacem Prezydenckim). Pół wieku później śmierć w Elsterze uczyniła go jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w polskiej historii. Przeszedł niezwykłą przemianę; hulaka i bawidamek przeistoczył się w żołnierza i polityka.
Równe rocznice przyciągają: 24 czerwca, 200 lat temu, Napoleon ruszył na Moskwę. Tego dnia, jego Wielka Armia, zaczęła przeprawę przez Niemen i wkroczyła na Litwę, wspomagana m.in. przez 90 tys. Polaków, ożywionych nadzieją odzyskania niepodległości.
Wyprawa Napoleona na Rosję, rozpoczęta dokładnie przed 200 laty, w czerwcu 1812 r., była tak niezwykła, że mało kto zdaje sobie sprawę, o co w niej właściwie chodziło. Jej wynik dla Zachodu jest symbolem klęski zbyt wielkich ambicji, dla Rosjan – mitem narodzin nowoczesnego narodu.
Byli drobniejsi i niżsi od większości swoich współczesnych, a jednak bezbłędnie potrafili magnetyzować otoczenie. On swoją charyzmą wodza, ona – nieprzeciętną urodą. Ich spotkanie zaowocowało cesarskim romansem, ale czy był on rzeczywiście tak bajkowy, jak często się go przedstawia?
Kult Napoleona, utrwalony w literaturze i filmie, przesłania niepiękną wcale podszewkę kampanii napoleońskich. Miejscem szczególnie doświadczonym poczynaniami oddziałów cesarskich był klasztor na Jasnej Górze.
Byli drobniejsi i niżsi od większości swoich współczesnych, a jednak bezbłędnie potrafili magnetyzować otoczenie. On swoją charyzmą wodza, ona – nieprzeciętną urodą. Ich spotkanie zaowocowało cesarskim romansem, ale czy był on rzeczywiście tak bajkowy, jak często się go przedstawia?
7 lipca 1807 r. pomiędzy Francją i Rosją zawarty został pokój w Tylży. Jedną z jego konsekwencji było powstanie Wielkiego Księstwa Warszawskiego. Dwaj cesarze zawarli jednak traktat nieszczery i nietrwały.
5 kwietnia 1807 r. Napoleon wydał dekret o utworzeniu polskich oddziałów, które przeszły do historii jako Pułk Lansjerów Nadwiślańskich oraz piesza Legia Nadwiślańska – zapewne najlepsze, a z pewnością najgroźniejsze polskie formacje w całej epoce napoleońskiej.
Jesienne słońce nad Austerlitz jest czerwone i ogromne jak 200 lat temu, gdy przebijało się przez mgłę, by stworzyć warunki do zabijania. Sławne pola przecina autostrada Praga–Bratysława, a 200 m od wzgórza Żurań, gdzie 2 grudnia 1805 r. stał namiot Napoleona, świeci szyld McDonalds’a.