W czasach gdy golizna spowszedniała, ten okazały pokaz subtelnej estetyki ludzkiego ciała z pewnością nam nie zaszkodzi.
Dzisiaj seks triumfuje, a ciało stało się przedmiotem szczególnej troski – rzeźbi się je treningiem, tatuuje, modeluje za pomocą diety i operacji plastycznych. Nim do tego doszło, stosunek do ciała mocno ewoluował.
Nagość jest wszechobecna, ale ciągle mamy z nią problem.
Obnażenie własnej intymności – albo cielesnej, albo uczuciowej – to świetnie sprzedający się towar. Ostatnim miejscem, w którym nagość pozostaje tabu, jest dom Polaka. Czyżbyśmy zatem publicznie byli wyzwoleni, a prywatnie – pruderyjni i wstydliwi?
Nadzy ludzie, którzy wbiegają nagle na boisko podczas zawodów, stali się trwałym elementem brytyjskiej kultury sportowej. Publiczność ich uwielbia, sądy nie wiedzą, co z nimi robić. Tymczasem zjawisko rozprzestrzenia się na inne kraje.
Przez stulecia akt w sztuce istniał, by cieszyć oczy. Dziś za pomocą golasów artyści załatwiają wiele mniej lub bardziej ważnych spraw i najmniej dbają o to, by było pięknie.
Wygląda na to, że już za chwilę przy naborze do szkół teatralnych przestanie się liczyć aparycja, dykcja, przyrodzone zdolności transformacyjne i ciekawe wnętrze, z którego ma kiełkować fascynująca sceniczna osobowość. (O wiedzy ogólnej nie wspomnę, nie liczyła się nigdy). Podstawowym kryterium zawodowej przydatności stanie się wyłącznie gotowość do przełamywania naturalnego wstydu – inaczej mówiąc: łatwość ściągania gaci na scenie.
Recepta dla współczesnego supermana lansowana przez męskie magazyny jest prosta: jeśli samochód, to najbardziej luksusowy, jeśli garnitur, to najdroższy, jeśli kobieta, to najpiękniejsza.