Prof. Timothy Snyder, historyk, badacz nacjonalizmu, o tym, dlaczego Putin, Trump czy Kaczyński skończyli z wielkim marszem do przodu, a zaczęli wracać. I dlaczego jest to takie groźne.
Dobry wynik Grzegorza Brauna to zła wiadomość dla wszystkich – poza nim samym. PiS oddał pole do działania skrajnej prawicy.
W sobotę 23 lutego przez Hajnówkę przeszedł kolejny pochód narodowców czczących Romualda Rajsa „Burego”, tzw. żołnierza wyklętego. Maszerowali butnie pod opieką policji.
Jeśli Adam Andruszkiewicz faktycznie brał udział w fałszowaniu list poparcia dla kandydatów Młodzieży Wszechpolskiej w wyborach samorządowych 2014, to jego kariera musiałaby się zakończyć. Ale nie to jest w tej sprawie najważniejsze.
Uroczystości 100-lecia odzyskania niepodległości podzieliły się na oficjalne i nieoficjalne, legalne i nielegalne oraz na publiczne i prywatne. Bardzo trudno było rozróżnić, które są które i kto za co bierze odpowiedzialność.
W wielu krajach poważnie liczą się już politycy, którzy idą ścieżkami przetartymi przez dwudziestowiecznych faszystów – Madeleine Albright, była sekretarz stanu USA, autorka książki „Faszyzm. Ostrzeżenie”, w rozmowie z Jackiem Żakowskim.
W tym roku – prawdopodobnie po to, żeby nie zrazić do siebie oficjeli z PiS – na Marsz Niepodległości z zagranicy nie zaproszono nikogo. Ale w programie można znaleźć punkt, który sugeruje coś innego.
To kuriozalne, aby władze organizowały tak poważną imprezę ad hoc, pod wpływem bieżących wydarzeń, na cztery dni przed świętem. Świadczy to o panice i braku odpowiedzialności rządzących. Wypada zapytać: czy prezes jeszcze kontroluje sytuację?
Im bliżej do Marszu Niepodległości, który w ubiegłym roku został okrzyknięty największym rasistowskim marszem w Europie, tym więcej faszystowskich napisów na warszawskich murach.
Narodowcy wszelkiej maści poczuli wiatr historii i rozpoczęli swój długi marsz. Po co idą? Po władzę.