Urodzili się pod bombami Luftwaffe. Stali się symbolem pokolenia, które wolało miłość niż wojnę i odrzucało kapitalistyczny wyścig szczurów. Kultura masowa wyniosła ich na swoje ołtarze; kult Beatlesów jest dziś tak samo żywy jak trzydzieści lat temu. Świeżo wydana autobiografia zespołu i kolekcja jego największych przebojów biją rekordy sprzedaży. Czterech zwykłych chłopców zmieniło muzykę i obyczaje.
„Jestem antychrystem/ Jestem anarchistą” – śpiewał angielski punkrockowy zespół Sex Pistols. Rzeczywiście: punk okazał się najbardziej prowokacyjnym i obrazoburczym ruchem młodzieżowym, nie mniej ważnym dla kultury popularnej niż hipisi z lat 60., o czym przypomina film „Sex Pistols: wściekłość i brud”, który wszedł właśnie na ekrany naszych kin.
Czy jazz, muzyka, która kształtowała XX wiek, wpływając też na jego literaturę a nawet obyczaje, powoli odchodzi do lamusa? Według Johna Szweda, autora książki „Jazz 101”, która właśnie ukazała się na amerykańskim rynku, coraz mniej ludzi słucha jazzu, a jeśli już to takiego, który bardziej kojarzy się z dyskoteką niż awangardą. Przyjmuję, że Jazz Jamboree jest rodzaju nijakiego, ale nie jestem pewien. Tegoroczne warszawskie Jazz Jamboree, które odbyło się przy prawie pustej widowni, potwierdza tę tezę.
Oczyszczający trans, powrót do plemiennych korzeni, elektroniczna ekstaza. Oto określenia, które przywołuje się najczęściej przy opisach zjawiska techno. Techno, powiadają znawcy, to nie tylko muzyka, to także styl życia. Fanów owej muzyki przybywa w Polsce lawinowo, co świadczy nie tylko o kształtowaniu się nowych gustów estetycznych części naszej młodzieży, ale też o coraz większym zapotrzebowaniu na rozrywkę o charakterze totalnym.
Li Yundi. Laureat I Nagrody Konkursu Chopinowskiego
Goran Bregović lubi zaskakiwać. Pomysł nagrania wspólnej płyty z Krzysztofem Krawczykiem to kolejna kontrowersyjna decyzja mistrza. Mistrz jednak – któremu zarzuca się i plagiaty, i hołdowanie złym obyczajom, a nawet ciemne interesy z politykami – odporny jest na krytykę.
To już 30 lat. 18 września 1970 r. Jimi Hendrix zadusił się własnymi wymiocinami po nadużyciu barbituranów. Niespełna trzy tygodnie później w hotelowym pokoju przedawkowała heroinę Janis Joplin. Tak odchodzili artyści, którzy byli bohaterami niespokojnych lat 60., a w tym samym czasie dogasały też nadzieje na spełnienie radosnej, hipisowskiej utopii.
Jesteśmy świadkami powrotu do swojskich ludowych klimatów, a zwłaszcza mody na góralszczyznę. Nie po raz pierwszy zresztą polska kultura oficjalna próbuje odświeżyć swoją ofertę zwracając się w stronę folkloru. Tym razem czyni to jednak bez umiaru.
Do faworytów naszego rynku muzycznego – ludowych Brathanków i niezatapialnej Budki Suflera – niespodziewanie dołączyła Arka Noego. Okazało się, że śpiewający religijne piosenki zespół złożony ze znanych muzyków i gromady ich dzieci zdystansował tak oklaskiwany w Opolu „Bal wszystkich świętych”.
Przeboje muzyczne miewają czasem wielu ojców, którzy potrafią do upadłego walczyć o ustalenie wyłącznych praw do nich. Najnowszy przykład to afera wokół piosenki „Czerwone korale” grupy Brathanki, która – jak się okazuje – przywłaszczyła sobie powstałą przed 20 laty melodię węgierskiego kompozytora. Historia plagiatów jest długa i ciekawa.