Za Richardem Wagnerem ciągnie się czarna legenda ulubionego kompozytora Hitlera. W Izraelu jego muzyka jest wciąż zakazana, w Polsce też miewał status wypędzonego. Teraz wraca w wielkich spektaklach. Czy tej muzyki da się słuchać bez niedobrych skojarzeń.
Na naszym rynku muzycznym stało się coś dziwnego. Na front sceny wracają ludzie i zespoły, którzy najlepsze swoje lata przeżywali za PRL. Czy podobnie jak inżynier Mamoń z „Rejsu” lubimy tylko to, co znamy?
Współczesna piosenka religijna ma swoje gwiazdy, listy przebojów i wiernych fanów. Nurt ten jest przy tym wielce zróżnicowany: kto inny słucha księdza Stefana Ceberka, uwielbianego przez słuchaczy Radia Maryja, a zgoła inna publiczność przychodzi na koncerty rockowej Armii czy zespołu 2TM 2,3.
Przez całe miesiące na zapleczu Warszawskiej Opery Kameralnej szyje się i dopasowuje szaty, poleruje głosy śpiewaków i elementy wyposażenia. Wszystko po to, żeby od połowy czerwca przystąpić do największej na świecie ceremonii kultu kompozytora, który ma miliony wyznawców na całym świecie. W tym roku była to XIII edycja festiwalu mozartowskiego (pod patronatem także „Polityki”).
– Do dziś nie wiem, co się stało – przyznaje Elżbieta Penderecka, rozgoryczona postawą prezydenta Krakowa, nierzetelnością prasy relacjonującej konflikt wokół festiwalu jej męża i publicznym milczeniem tych, którzy ją zawsze popierali. Nie wyklucza, że akcja pozbycia się jej z Krakowa była planowana od dłuższego czasu przez ludzi, którzy nie potrafili pogodzić się z sukcesem, jaki odniosła. Tymczasem pod Wawelem wiele osób świętuje obalenie dyktatury i nieśmiało liczy pieniądze, które miasto dzięki temu zaoszczędzi.
Za pomocą odpowiednio dobranej muzyki handlowcy mogą nami w zaskakujący sposób manipulować. Muzyka wolna i spokojna sprzyja dłuższemu przebywaniu w sklepie, a więc i większym zakupom. Ważna jest też tonacja, najlepiej durowa, bo taką lubi najwięcej osób.
Na tegorocznych Warsaw Summer Jazz Days wystąpili między innymi Jan Garbarek i zespół Naked City Johna Zorna. Garbarka z Zornem łączy tylko to, że obaj są saksofonistami, poza tym dzieli wszystko. I nic dziwnego – dzisiejszy jazz obejmuje najróżniejsze formuły muzyczne, niekiedy bardziej od siebie odległe niż filharmonia od dyskoteki.
Rosyjski musical „Nord-Ost” przechodzi do historii. 27 czerwca warszawskie wystawienie jego koncertowej wersji kończy ostatnie tournée moskiewskiego zespołu. Najprawdopodobniej będzie to pożegnanie z przedsięwzięciem, które w jeden wieczór zyskało tragiczną sławę.
Miało być odświętnie, wyszło... zwyczajnie. 40 festiwal opolski nie był ani gorszy, ani lepszy od poprzednich edycji. Kolejny raz sprawdziła się formuła koncertów plenerowych (hip-hop plus muzyka klubowa) i tak jak pięć lat temu weterani sceny pokazali, że nie należy pochopnie wysyłać ich na emeryturę.