Do obecności gwiazd muzyki pop w reklamie zdążyliśmy przywyknąć. Ale sama ta muzyka zaczyna być ważniejsza niż reklamowany obraz i słowa.
Ile to kosztuje i dlaczego tak drogo? Na temat finansów Teatru Wielkiego–Opery Narodowej od lat krąży mnóstwo mitów, a podczas ostatniego kryzysu jeszcze ich przybyło. Cóż, wielkie musi kosztować.
Na liście krajowych bestsellerów płytowych czołówkę tworzą składanki. Kompilacja przebojów, najlepiej różnych wykonawców, to na dobrą sprawę jedyny pomysł, na którym wydawca fonograficzny może dziś zarobić.
Bilety na lipcowy koncert U2 rozeszły się w kilka dni, choć głównie za sprawą koników. Bez względu na prawną stronę tej afery jedno jest jasne: 60 tys. osób gotowe było zapłacić po 200 zł, żeby obejrzeć koncert Irlandczyków. Po takie pieniądze warto się schylić.
Do startu przygotowuje się ogólnopolska sieć radiowa NRJ FM, która będzie nadawać głównie chillout. W sklepach można kupić kolejne chilloutowe składanki, a w radiowej Trójce posłuchać audycji „Chillout Café”. Wstyd dziś nie wiedzieć, co to jest ten chillout.
W ojczyźnie Bacha, Beethovena i Wagnera znaleziono jeden z najstarszych instrumentów muzycznych – flet sprzed 37 tys. lat zrobiony z kła mamuta. Co na nim grano?
Jeśli chodzi o muzykę, Europa już od dawna jest zjednoczona. W niebanalny sposób udowadnia to Warszawska Opera Kameralna prezentując utwory wszystkich 25 krajów – od Cypru po Finlandię.
Wystawianie sztuk i musicali za własne pieniądze to zajęcie kaskaderskie. Wielu się na tym sparzyło, a mimo to kolejni ciągle próbują.