Gdyby żył, miałby dziś 65 lat i pewnie wszyscy zastanawialibyśmy się, kto się godniej starzeje – on czy jego dawny kumpel Paul McCartney. W końcu zawsze ich ze sobą porównywano i zawsze wychodziło, że John Lennon, uważany za lidera Beatlesów, był, w przeciwieństwie do Paula, beatlesem najmniej typowym.
Do obecności gwiazd muzyki pop w reklamie zdążyliśmy przywyknąć. Ale sama ta muzyka zaczyna być ważniejsza niż reklamowany obraz i słowa.
iPod – białe pudełko wielkości paczki papierosów zaopatrzone w twardy dysk umożliwiający zarejestrowanie tysięcy utworów muzycznych – wieńczy rewolucję, jaką ćwierć wieku temu wywołał walkman.
Edyta Górniak ogłosiła na swojej stronie internetowej koniec kariery, oskarżając dziennikarzy, że niszczą jej życie prywatne i zawodowe. Jak się okazuje, nie można mieć jednocześnie sławy i spokoju, za to trzeba mieć dobrą strategię marketingową.
„Muzyka pop z Vittuli” Mikaela Niemiego to jedna z najbarwniejszych książek o burzliwych i kolorowych latach 60. Opowieść o chłopcach ze szwedzkiej prowincji jest jednocześnie jedną z najlepszych powieści o rockowej gorączce, która zawładnęła światem od Skandynawii po Amerykę.
Przemysł fonograficzny przeżywa trudne chwile – już drugi rok z rzędu spada sprzedaż płyt, co nie oznacza, że ludzie słuchają mniej muzyki. Przeciwnie, kupują płyty pirackie albo ściągają muzykę z Internetu. Microsoft ogłosił ostatnio, że znalazł sposób uniemożliwiający kopiowanie płyt.
W maju zagra w Warszawie Manu Chao. Jego piosenki stały się w ostatnich latach hymnami antyglobalistycznych manifestacji. Ten urodzony w Paryżu syn hiszpańskich imigrantów otwarcie przyznaje się do poglądów anarchistycznych, które po latach królowania nowego konserwatyzmu dziś znów dochodzą do głosu nie tylko na wiecach antyglobalistów, ale też na płytach i estradach.
„Invincible”, najnowszy album Michaela Jacksona, wydany po sześcioletniej przerwie nagraniowej, miał być tryumfalnym powrotem Króla Popu na listy przebojów. Wszystko wskazuje jednak na to, że król jest bliski abdykacji. Wraz z doradcami zignorował bowiem zmiany, jakim podlega kultura popularna.
Od co najmniej dwudziestu lat wiadomo, że piosenka żyje nie tylko dźwiękiem, ale i obrazem. Wizerunek wykonawcy był ważny już w czasach debiutu Elvisa Presleya, jednak w erze teledysku nabiera znaczeń szczególnych. Nasi rodzimi artyści estrady też wiedzą o tym od dawna, cóż z tego, skoro ich „grające obrazki” coraz częściej bywają kopią pomysłów znanych skądinąd. W dodatku – kopią mocno niedoskonałą.