Sukces muzycznej rewii „Chicago” Roba Marshalla, obsypanej aż trzynastoma nominacjami do Oscara, to chyba jedna z największych niespodzianek sezonu. Do niedawna uważano przecież, że lata świetności musical ma już za sobą i dziś jest synonimem beztreściowej, mało ambitnej rozrywki.
Po tragedii w teatrze na Dubrowce w kulturze rosyjskiej umacnia się nurt patriotyczno-nostalgiczny. Na okolicznościowych galach i koncertach publiczność wstaje przy pieśni „Requiem dla Nord-Ost”, a nowa fala entuzjazmu otacza twórczość kultowego zespołu Lube.
Twórcy musicalu „Grease” zapamiętają z szalonych lat 50. szkolne potańcówki w rytm rock’n’rolla, zdezelowane amerykańskie krążowniki szos, skórzane kurtki, tuczące hamburgery i stare adaptery oraz oczywiście brylantynę, którą w gigantycznych ilościach nakładano na charakterystyczny Elvisowski zaczes zwany „kaczym kuprem”. Wszystko to raz jeszcze ożywa w warszawskim Teatrze Roma, który właśnie przygotował polską wersję sławnego muzycznego spektaklu.
Rozmowa z Wojciechem Kępczyńskim, reżyserem, dyrektorem teatru Roma w Warszawie, o tym jak „Piotruś Pan” kłóci się z kodeksem pracy
Wojna wietnamska stała się dla kilku pokoleń Amerykanów najważniejszym doświadczeniem życiowym, kształtującym ich charaktery, poglądy i stosunek do świata. Toteż nic w tym dziwnego, że jej reminiscencje odnaleźć można we wszystkich bez mała dziedzinach sztuki.
Tego samego styczniowego piątku, gdy Jerzy Grzegorzewski zaprosił widzów do małej sali Teatru Narodowego na premierę "Sędziów" - Wojciech Kępczyński po półrocznych przygotowaniach zainaugurował dyrekcję w Teatrze Muzycznym Roma musicalem George´a i Iry Gershwinów "Crazy for you". Na Wierzbowej zebrała się kameralna grupa teatromanów gotowa podążać za artystą w wysublimowany, kapryśny i wymagający świat jego sztuki. Na Nowogrodzką przybyła rzesza spektatorów spragnionych lekkiego, atrakcyjnego i dynamicznego widowiska. Niechby i błahego, lecz utrzymanego na poziomie dobrej rozrywki.