Zaczęło się od załamania na rynku pojazdów użytkowych, potem kryzys dotknął również osobowych. Zbankrutował koncern Daewoo, wzrosły podatki, a kraj zalała fala używanych aut z indywidualnego importu.
To był czarny rok dla polskiej branży motoryzacyjnej. Sprzedaż nowych aut gwałtownie spadła, zaś indywidualny import pojazdów używanych wzrósł lawinowo. Przedstawiciele firm samochodowych winią fiskusa za doprowadzenie do kryzysu ważnej gałęzi gospodarki. Zarzuty te były dotychczas odrzucane jako bezpodstawne. I oto nagle rząd uderzył się w piersi.
W ubiegłym tygodniu seulski sąd ogłosił upadłość koncernu Daewoo Motor. W tym samym czasie przebywająca w stolicy Korei polska delegacja rządowa usłyszała, że nie ma powodów do obaw – polskim zakładom Daewoo nic nie grozi. Stanowią najwartościowszą część upadłej firmy i zostaną sprzedane któremuś z wielkich koncernów motoryzacyjnych. Niepokój o los Daewoo trapi jednak nie tylko polski rząd i pracowników zakładów, ale ponad pół miliona krajowych użytkowników aut Daewoo. Czy i oni mogą spać spokojnie?
Rok po upadku koreańskiego koncernu Daewoo los jego polskich spółek wydaje się coraz bardziej niepewny. W Lublinie rozpoczęto grupowe zwolnienia, na Żeraniu zapowiedziano politykę zaciskania pasa. Za kilka dni do Seulu wyrusza rządowa delegacja, by dowiedzieć się, jaki los czeka polskie zakłady Daewoo. Koreański koncern jest drugim co do wielkości zagranicznym inwestorem w naszym kraju, bezpośrednio lub pośrednio dającym pracę 50 tys. Polaków.
Rada Ministrów podjęła decyzję o stworzeniu specjalnej strefy ekonomicznej na terenie fabryki Fiat Auto Poland w Bielsku-Białej. To wydarzenie bez precedensu. Dotychczas zagraniczni inwestorzy lokowali się w strefach, teraz strefa ulokowała się u wielkiego i bogatego inwestora. „Kiedy Fiat kichnie, cała Italia ma katar” – mówią Włosi. Okazuje się, że i u nas jest podobnie.
Janusz Steinhoff. Minister gospodarki
Polska awansowała na szóstą pozycję w Europie w motoryzacyjnej klasyfikacji. Kupując w ubiegłym roku ponad 600 tys. aut wyprzedziliśmy Holandię. Ten gigantyczny popyt na nowe samochody to nie tylko dowód skuteczności działających w Polsce motoryzacyjnych koncernów, ale również świadectwo zapaści w handlu pojazdami używanymi. Prymitywny, rozdrobniony, niepewny, nie jest alternatywą dla samochodowych salonów, kuszących promocjami i kredytem. Bez sprawnego systemu handlu autami z drugiej ręki polski rynek motoryzacyjny nie może się jednak rozwijać.
Koreański koncern Daewoo (co znaczy Wielki Wszechświat) rozsypał się niczym domek z kart zostawiając wierzycielom niespłacone gigantyczne długi i zmartwienie, co zrobić z setkami spółek rozsianych po całym świecie. Dla gospodarki koreańskiej rozpad koncernu stanowi poważny problem, jednak i Polska nie uniknie związanych z tym kłopotów.
Sobiesław Zasada postanowił wycofać swoją spółkę z warszawskiej giełdy. Dla rynku kapitałowego jest to wydarzenie o niewielkim znaczeniu. Jednak dla samego Sobiesława Zasady ucieczka z giełdy ma wymiar symboliczny. To ostateczne pożegnanie z marzeniami o stworzeniu koncernu motoryzacyjnego i odegraniu roli polskiego Henry Forda.
W gliwickich zakładach General Motors ruszy niebawem produkcja modelu Agila - najmniejszego i nietypowego przedstawiciela rodziny Opla. Agila jest mikrovanem i ma japońskie pochodzenie, zaś producent liczy, że dzięki niej umocni swą pozycję na rynkach Europy Zachodniej. Po latach rosnącego importu Polska staje się coraz większym samochodowym eksporterem.