W starzejącej się, skazanej na imigrantów Rosji rosną napięcia na tle etnicznym.
Władze stolicy Rosji odnawiają substancję mieszkaniową miasta.
Czy śpiewne ciągoty kremlowskich polityków to emanacja rosyjskiej duszy?
Piekło, które w „Mistrzu i Małgorzacie” zagościło w mieszkaniu numer 50 na Sadowej, trwa i zatacza coraz szersze kręgi. Dziś przeklęte jest nie tylko mieszkanie, ale wraz z nim – cała kamienica. A nawet cała Moskwa.
Autorka głośnej książki „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną” gościła niedawno w Moskwie w związku z wydaniem powieści w rosyjskim przekładzie. Oto literacki zapis wrażeń z tej podróży.
Uniwersytet Przyjaźni Narodów – dawna kuźnia komunistycznych kadr dla Trzeciego Świata – przeżywa drugą młodość. Znów do Moskwy ciągną studenci z odległych krajów. Rozchwytywani później na pniu.
Nie wszyscy moskwianie współczuli ofiarom katastrofy w akwaparku, a wcześniej terrorystycznego ataku na Teatr na Dubrowce. Moskwa nie szczędzi łez tylko ofiarom zamachu w metrze.
Niemal dokładnie w rocznicę krwawego szturmu na teatr moskiewski sąd zakończył sprawę odszkodowań dla ofiar zamachu terrorystycznego na Dubrowce. Adwokat reprezentujący ofiary stał się bohaterem całej Rosji.
Od chwili zasiedlenia domu w 1931 r. w mieszkaniu nr 490 żyło kolejno dziewięć rodzin. To niewiele, bo pod numerem 240 – siedemnaście. Ile przewinęło się przez cały dom, nie wiadomo. Wiadomo, że 260 z 505 lokali zostało przynajmniej raz oplombowanych. Plomba znaczyła zazwyczaj, że poprzedni lokatorzy już rozstrzelani albo zesłani.
Lefortowo, Butyrki, Taganka, Łubianka – niegdyś najstraszniejsze więzienia i miejsca kaźni sowieckiego totalitaryzmu, dziś stają się atrakcjami turystycznymi. W bunkrach powstaną muzea, w podziemiach miasta trasy dla wycieczek, a w celach – ekskluzywne pokoje hotelowe.