Tym razem się udało. Dwóch dziennikarzy agencji Reutera wyszło na wolność. Birmańczycy Wa Lone i Kyaw Soe Oo stracili 511 dni swej wolności osobistej i zawodowej. Radość.
Wojskowi od 2013 r. mieli nawoływać do nienawiści przeciw muzułmanom. Wykorzystując fascynację obywateli Facebookiem, przejmowali profile krajowych gwiazd social media.
Dwaj mjanmarscy (czy jak kto woli – birmańscy) dziennikarze agencji Reutera zostali skazani na 7 lat więzienia za ujawnianie tajemnic państwowych.
Ikona demokracji nie stanęła na wysokości zadania. Pojawiły się głosy, by odebrać Birmance Nobla, a teraz wezwanie, by zrzekła się swoich rządowych funkcji. Mało prawdopodobne, by do tego doszło.
W Mjanmie mieszka ponad 130 mniejszości, które wciąż są ze sobą w konflikcie. Ostatnio wszyscy mówią o Rohingjach. Cały świat im współczuje. A o Karenach, którzy też musieli opuścić swoją ojczyznę, nikt nie pamięta.
Czy papież, tyle razy ujmujący się za ofiarami czystek etnicznych, może milczeć w kraju, w którym właśnie dokonuje się taka czystka, i to za przyzwoleniem władz?
Władze Oxfordu ukarały noblistkę Aung San Suu Kyi za brak reakcji na ucisk mniejszości w jej kraju.
Była opozycjonistka, a dziś premier Mjanmy Aung San Suu Kyi milczy o zbrodniach i wypędzeniach w swoim kraju. Może więc należy odebrać jej pokojowego Nobla.
Ale najpewniej to się nie stanie.
Muzułmańscy Rohingjowie z Mjanmy, dawnej Birmy, to najbardziej prześladowana dziś mniejszość na świecie. Hitler byłby dumny z ich prześladowców.