Za tragifarsę, która wczoraj zdarzyła się w Waszyngtonie, winę ponosi Partia Republikańska. Jej prominentni politycy przez cztery lata cynicznie popierali niepoczytalnego Trumpa.
Wyścig rozpoczęty. Na konwencji w Tampie republikanie oficjalnie namaścili Mitta Romneya na swego kandydata w listopadowych wyborach prezydenckich. Za tydzień to samo zrobią demokraci na własnym zjeździe w Charlotte, wystawiając Baracka Obamę do reelekcji.
Wizyty zagranicznych kandydatów prezydenckich to delikatna sprawa. Gdy cztery miesiące temu François Hollande przyjechał do Warszawy, Donald Tusk nie znalazł czasu na spotkanie, choć sondaże już wtedy wskazywały, że to rywal Sarkozy’ego będzie nowym prezydentem Francji.
Mitt Romney znęcał się nad kolegami w szkole, a jego firma to wampir gnębiący ludzi pracy. Barack Obama to kryptomuzułmanin i socjalista, który chce przekształcić Amerykę w sklerotyczną Europę. W Stanach ruszyła kampania przed jesiennymi wyborami do Białego Domu.
Barack Obama jeszcze nie wie, z kim będzie walczył w listopadzie o reelekcję. Mitt Romney po prawyborach w Iowa prowadzi w wyścigu o nominację. Tyle, że to dopiero początek kampanii.
Marnie rozpoczął się nowy rok dla Partii Republikańskiej. Jej faworyt do nominacji prezydenckiej Mitt Romney wygrał prawybory w Iowa, ale różnicą zaledwie 8 głosów z byłym senatorem Rickiem Santorumem.
Republikanie znaleźli bardzo obiecującego kandydata na prezydenta. To Mitt Romney, finansista, znakomity menedżer i mówca, który z łatwością porywa tłumy. Przystojny mężczyzna, wierny mąż i ojciec piątki dzieci. Ma tylko jeden feler: jest mormonem.