Nie tylko u nas ulegają erozji mity założycielskie powojennego ładu, oparte na heroicznym oporze wobec niemieckiej agresji i zwycięstwie nad Hitlerem. Dowodem powieść szkockiej pisarki Alison Louise Kennedy „Day” o załodze brytyjskiego bombowca z II wojny światowej, uznana za europejską książkę 2007 r.
Barwnie, z sympatią, choć nie bez złośliwości.
Uskrzydlone gady ziejące ogniem nigdy nie istniały, ale dzieje smoków w kulturze i religii różnych cywilizacji to ciekawy sposób prześledzenia krętych ścieżek mitu.
Pewnego wrześniowego dnia, 9550 lat temu, ok. trzeciej nad ranem zaczął się potop. Ten biblijny – potop Noego i Gilgamesza. Jeśli nawet nauka wątpi w jego zaistnienie, to rozlał się on w postaci mitu, zakorzenił się silnie w kulturze, jego echo brzmi do dzisiaj. Pokłady ludzkiej pamięci przekonują, że doszło do jakiegoś kataklizmu. A wykopaliska w pokładach tej pamięci są równie ważne jak w warstwach archeologicznych i geologicznych.
Motyw Bogini, stwórczyni i władczyni świata, jest stary jak historia ludzkości. Zdetronizowany przez patriarchalne religie nie zniknął całkiem. Znalazł schronienie w postaciach Matki Boskiej i Lucyfera, prześwituje z baśni, legend, ludowych obrzędów.
Dziecięctwo odkryliśmy zupełnie niedawno. Przez wieki całe dziecko było po prostu nieudanym dorosłym, istotą słabą i pozbawioną własnego ja. Ale gdy kultura odkryła i zaczęła eksploatować ten wątek ludzkiego życia, to tak intensywnie, że dziś padają pytania typu: „Czy Piotruś Pan jest niewinną opowiastką, czy pedofilskim koszmarem?”.
W styczniu, w 250 rocznicę urodzin twórcy „Wesela Figara”, cały świat rozpocznie obchody Roku Mozartowskiego. I znów pojawią się odgrzewane mity, tworzone przez pokolenia wokół życia kompozytora i jego dzieła, choć wiele z nich już dawno obalono.
Wiemy już jaka substancja odurzała delfickie wieszczki. Dzięki współpracy geologa, geochemika i archeologa wyjaśniono jeden z najsłynniejszych mitów greckich, pozbawiając go aury tajemniczości.