Każdy kolejny dzień obecności Mariusza Łapińskiego na urzędzie ministra zdrowia oznacza czyjąś dymisję. Minister tłumaczy, że w ten sposób przywraca kontrolę nad działalnością swojego resortu. Ale od karuzeli stanowisk zdrowia nie przybędzie.
Minister zdrowia dostał od premiera trzydzieści dni na przygotowanie scenariusza zmian w swoim resorcie. Na razie twierdzi, że na uporządkowanie systemu ochrony zdrowia potrzebny mu będzie rok.
Prof. Grzegorz Opala. Nowy minister zdrowia
Kardiochirurdzy alarmują: zapasy stymulatorów serca są na wyczerpaniu, co zagraża życiu pacjentów. Stymulatorów brakuje także w centralnym banku. A w Polsce wszczepia się rocznie blisko 12 tys. rozruszników. W Ministerstwie Zdrowia nie wiedzą, kto zawinił.
Informacja rządu o postępach w reformowaniu służby zdrowia, której udzielił w miniony piątek w Sejmie minister Wojciech Maksymowicz, jest niepełna. Sielankowy obrazek przedstawiony przerzedzonej grupie posłów nie współgra z rzeczywistością. Im bliżej do wprowadzenia ubezpieczeń zdrowotnych, tym większy chaos.
Aby już nikomu dłużej nie wydawało się, że pod latarnią może być najciemniej, minister zdrowia zaczął porządkować służbę zdrowia od szpitala, który ma pod bokiem. Posłał więc swoich kontrolerów do Centrum Onkologii w Warszawie, a oni stwierdzili to, co minister o państwowej służbie zdrowia dawno już powinien wiedzieć: jest deficyt, źle wykorzystana aparatura, kolejki.
Spóźnioną o dziesięć lat reformę ochrony zdrowia być może znów trzeba będzie odłożyć o przynajmniej pół roku. Jak wynika z poufnego raportu ministerstwa stan przygotowań do niej jest fatalny. Niewiele już da się poprawić w ciągu 40 dni roboczych, jakie pozostały do końca roku - nieprzekraczalnego ponoć terminu wprowadzenia reformy.