Nie było żadnej farmy trolli w Ministerstwie Sprawiedliwości. Nie było afery hejterskiej. Była „zorganizowana akcja insynuacji i oskarżeń wobec sędziów” – oświadczyła Krajowa Rada Sądownictwa.
PiS mówił o państwie z dykty. Właśnie w nim żyjemy. Mamy iluzję praworządności i bezprawne prawo. Instytucje demokratyczne, kontrolne, aparat ścigania stały się atrapami.
Premier w kolejnym rozdaniu rządowych posad chciałby pominąć Zbigniewa Ziobrę. Ale minister sprawiedliwości może się odwinąć. I zagrozić wykluczeniem Morawieckiego.
W środę w Sejmie ministra sprawiedliwości bronili jego najwierniejsi współpracownicy. Kim są i co zawdzięczają Zbigniewowi Ziobrze?
Po wybuchu afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości wniosek o wotum nieufności dla Zbigniewa Ziobry złożyli posłowie Platformy Obywatelskiej – Koalicji Obywatelskiej. We wtorek Sejm głosami posłów PiS odrzucił go.
Zmiany w wymiarze sprawiedliwości były najważniejszym elementem planu rządzenia PiS. Przejął już władzę ustawodawczą i wykonawczą, potrzebował sądowniczej. Po czterech latach miało być pozamiatane. Nie jest – dzięki oporowi sędziów i wsparciu społeczeństwa.
„Moja reakcja była modelowa” – stwierdził Zbigniew Ziobro podczas spotkania z dziennikarzami w Mielcu, komentując swoje działania po ujawnieniu afery hejterskiej koordynowanej z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Gdyby choć jedna rzecz spośród tych, które dziś się z sądami i sędziami wyczynia, wydarzyła się, gdy nie rządził PiS, Jarosław Kaczyński i jego ludzie byliby pierwsi w głośnym protestowaniu i żądaniach wszelkich możliwych dymisji i retorsji.
Afera Piebiaka ujawniła istnienie systemu tajnej w istocie władzy, która nie podlega żadnej publicznej kontroli.
Zbigniew Ziobro znalazł przyczynę, a nawet receptę na aferę z hejterami w Ministerstwie Sprawiedliwości. Przyczyna: brak dekomunizacji sędziów i spisanych zasad ich funkcjonowania w internecie. Lekarstwo: kodeks etyczny.