Prawo i Sprawiedliwość spełniło nareszcie swoje marzenie i obsadziło resorty siłowe. Nowi ministrowie zaczęli od natychmiastowej wymiany kadry kierowniczej. Wiadomo, że pod rządami PiS aparat ścigania i wymiar sprawiedliwości czekają wielkie zmiany, nie tylko personalne. Co ma się zmienić?
Nie jest typem trybuna ludowego, lecz sprawnym zakulisowym graczem. Od blasku popularności woli cień, w którym można powoli umacniać swoją pozycję. Ma za sobą 33 lata politycznej kariery, a mimo to do czasu objęcia przez niego funkcji ministra sprawiedliwości niewiele osób wiedziało, kim jest Grzegorz Kurczuk.
Bezkompromisowa, niezawisła, ładna. Jej pryncypialność miała nowemu rządowi przynieść sympatię ludzi, którzy się boją przestępczości i niewydolnego wymiaru sprawiedliwości. Ale gwiazda Barbary Piwnik przygasa. Styl, w jakim pani minister publicznie broniła powołanego przez siebie prokuratora krajowego Andrzeja Kaucza, wywołał pytanie, czy ta wybuchowa, uparta, humorzasta i zawzięta wobec krytyków sędzia w ogóle nadaje się na ministra.
Nominacja Andrzeja Kaucza na stanowisko szefa Prokuratury Krajowej i wiceministra sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera rozpętała burzę. Po raz kolejny Kauczowi wypomniano, że oskarżając w stanie wojennym Władysława Frasyniuka zażądał dla niego 10 lat więzienia. Od 1982 r., za każdym razem, gdy prokurator jest chwalony za sukcesy i awansowany, zawsze znajduje się ktoś, kto przypomina tamten proces. I dalej już jest jak u Gogola: „Jeden tam tylko jest porządny człowiek: prokurator: ale i ten, prawdę mówiąc, świnia”.
Stanisław Iwanicki. Min. Sprawiedliwości, Prokurator Generalny
Lech Kaczyński przestał być ministrem sprawiedliwości, mimo otaczającego go nimbu najlepszego szefa resortu i najpopularniejszego polityka prawicy. Zastąpił go Stanisław Iwanicki, były zastępca prokuratora generalnego, przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, fachowiec dystansujący się wyraźnie od politycznych gier.
Kapitan Mariusz Sz., wiceszef katowickiej delegatury UOP, został aresztowany, bo miał informować podejrzanych w sprawie Centrozapu o kulisach toczącego się przeciwko nim śledztwa. Z kolei UOP zarzuca katowickiej prokuraturze manipulowanie tym śledztwem, a postępowanie swojego pracownika tłumaczy tajemnicą gry operacyjnej. Centrozap to giełdowa spółka, którą próbowano przejąć za jej własne pieniądze. W sumie firma straciła na tym 10 mln zł.