Ci, którzy pamiętają geopolityczne realia drugiej połowy lat 90. i znają ówczesną misję Adama Kobierackiego, wiedzą, jak nieproste wyzwania stały wówczas przed Polską.
Po własnych ścieżkach oboje daleko zaszli. Razem. A przecież pochodzą z innych kontynentów, zupełnie innych rodzin, kultur i środowisk. Mało takich związków, nawet w szerokim świecie.
O ile nie doszłoby do wyraźnego aktu wrogiego wobec Polski, i to wyłącznie dotyczącego naszego kraju, nie wycofywałbym ambasadora ani rangi stosunków nie zmieniał. Działać trzeba w sojuszu – nigdy solo.
Skąd ten spór? Według informacji „Polityki” wywołała go wolta prezydenta. Jeszcze w grudniu spotkał się z Sikorskim i miał mówić, że „wielkich problemów” z jego strony nie będzie.
W 2019 r. PiS zabrał z Senatu pieniądze przeznaczone na wsparcie Polonii na świecie i Polaków na Wschodzie. Wziął jak swoje i rozdawał – na lans i wystawne przyjęcia organizowane przez swoich i dla swoich. Zabrakło na realną pomoc dla ludzi w potrzebie.
Radosław Sikorski podjął decyzję o zakończeniu misji ponad 50 ambasadorów oraz wycofaniu kilkunastu kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu.
Wizytę Sikorskiego w USA, której głównym celem było najwyraźniej przypomnienie Amerykanom o globalnej stawce wojny, można uznać za niewątpliwy sukces. Gospodarze zwracali się do niego familiarnie, per Radek, i komplementowali go jako gwiazdę europejskiej polityki.
Jak potwierdził rzecznik MSZ Paweł Wroński, polska lekarka została uprowadzona z administrowanego przez Caritas szpitala w Czadzie. Nie wiadomo, kto jest sprawcą porwania. Celem jest prawdopodobnie wymuszenie okupu.
Lubelski pion Prokuratury Krajowej przedstawił zarzuty byłemu sekretarzowi stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Piotrowi Wawrzykowi. Grozi mu do 10 lat więzienia. Sprawa dotyczy tzw. afery wizowej.
Radek Sikorski, po ośmiu latach smuty, wraca do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki? Ale i rzeka MSZ płynie inaczej, i Sikorski zmienił się wyraźnie.