Jeśli każdy kryzys to szansa, nie można zmarnować lekcji z Przewodowa. Ale zadanie domowe, jakie do odrobienia ma polska władza, będzie dla niej bolesne. Niebezpieczny incydent obnażył poważne braki.
Taki paraliż komunikacyjny, którego doświadczyliśmy we wtorek, bardzo źle wróży na wypadek faktycznej sytuacji wojennej. Jest bowiem czytelną zapowiedzią paraliżu decyzyjnego.
Nawet bilion złotych. Tak gigantyczną sumę Polska może przeznaczyć na zakup uzbrojenia w najbliższych dziesięciu latach. Warto, by skorzystała na tym nie tylko armia. Wpuszczenie takich pieniędzy wyłącznie w kanał zakupów importowych wydrenuje kraj z zasobów i w perspektywie dekad zuboży.
Koreanizacja polskich zbrojeń postępuje w niewyobrażalnym tempie. Po czołgach, haubicach i samolotach MON kupuje wyrzutnie rakiet podobne do HIMARS-ów. Tych ostatnich, których PiS chciał pół tysiąca, w tak rekordowej liczbie nie będzie.
W Toruniu została złożona w całość pierwsza jednostka ogniowa systemu antyrakietowego, prawdopodobnie najnowocześniejszego na świecie. To najważniejszy technologiczny przełom w dozbrajaniu wojska i sposobie jego użycia.
Wicepremier Mariusz Błaszczak polecił szefowi sztabu generalnego opracowanie nowych rekomendacji dotyczących obrony Bałtyku. Czy poza politycznym piarem chodzi w końcu o realne inwestycje w zaniedbane siły morskie? Na razie dominacja „lądu” i „powietrza” w zakupach broni trwa w najlepsze.
Czego dziś powinniśmy wymagać od samolotów bojowych? Co czyni je groźnymi dla przeciwnika na ziemi i w powietrzu? I czy koreański Złoty Orzeł, który kupuje polski MON, wszystko to ma?
Polska zamówiła 48 lekkich samolotów bojowych FA-50 z Korei Południowej. To drugi tak duży zakup w historii lotnictwa III RP – w 2003 r. tyle samo było F-16. Nie będzie jednak porównywalnym przełomem.
Sumy szokują, ale wynikają wprost z ustawy o obronie ojczyzny, która dała MON 3 proc. PKB z budżetu plus dodatkowy fundusz.
Bez wątpienia minister Mariusz Błaszczak polubił zaskakiwanie rynku. 250 abramsów, 500 HIMARS-ów, teraz 96 apaczy. Efekt „wow” gwarantowany. MON jak zwykle nie oferuje żadnych szczegółów poza tweetem ministra.