Czeka nas nowa fala zakupów amerykańskiego uzbrojenia. Jeśli minister obrony spełni zapowiedzi, wyda miliardy dolarów, pogłębi uzależnienie od przemysłu z USA, ale może istotnie zwiększyć zdolności obronne Polski. Czy tak faktycznie będzie?
Jeszcze w tym roku wojsko ma dysponować dwoma nowoczesnymi zestawami obrony powietrznej krótkiego zasięgu. To próba nadgonienia opóźnienia w budowie najważniejszego systemu obronnego polskiej armii.
PiS chce radykalnie zwiększyć wydatki na armię, ale rezygnuje z przyspieszonego trybu uchwalania nowej ustawy obronnej. Zmiany, jakie proponował, mogłyby narazić system bezpieczeństwa państwa w czasie zagrożenia, co nieoczekiwanie przyznał sam Mariusz Błaszczak.
Pierwsza od prawie sześciu lat wizyta sekretarza obrony USA zbiegła się z ogłoszeniem formalnej zgody na sprzedaż Polsce 250 czołgów za 6 mld dol. Ale to Ukraina i groźba rosyjskiego ataku była głównym tematem rozmów w Warszawie.
Ujawniony przez dziennikarzy Radia Zet „raport” o stanie polskiej armii więcej nowego niż o niej mówi o stanie ministerstwa obrony. Osoba z kierownictwa resortu zdecydowała się w praktyce na oskarżenie polityki własnego obozu politycznego.
O wycieku ok. 1,7 mln pozycji z bazy Wojska Polskiego poinformował Onet. Jeśli to prawda, to sytuacja jest porażająca. Świadczy o stanie służb odpowiedzialnych za przestrzeganie tajemnicy państwowej w całej armii.
Zamówienie na 50 caracali, przygotowywane latami przez wojskowych, rozpisane w szczegółach przez partnerów przemysłowych, oprzyrządowane niespotykanej skali ofertą offsetową, zostało anulowane na podstawie wizji politycznej PiS i uprzedzeń Antoniego Macierewicza.
Wojsko podało, że polski żołnierz pokazany przez białoruskie służby uciekł z posterunku w czasie pełnienia służby. Dowódcy nazywają to jednorazowym aktem dezercji.
Z upublicznionych kolejnych maili dowiadujemy się np., że szef KPRM Michał Dworczyk miał postrzegać retorykę Antoniego Macierewicza jako „obrzydliwy, bogoojczyźniany sos frazesów” przykrywający dezynwolturę. Dworczyk kreuje się na ostoję rozsądku, ale nie miał odwagi, by zastrzeżenia wypowiedzieć głośno.
Jeden z najbliższych współpracowników Zbigniewa Ziobry został wiceministrem nadzorującym państwowy przemysł obronny. Może to oznaczać inwazję ziobrystów na Polską Grupę Zbrojeniową w ramach koalicyjnego podziału łupów.