Myli się Przemysław Czarnek, gdy twierdzi, że Miasteczko Edukacyjne to hucpa polityczna. Minister bał się przyjść do nauczycieli, a miał ze swojej siedziby zaledwie 120 m. Nie przyjął do wiadomości, że ZNP wykonał pozytywną rewoltę.
Skąd tak szczodry gest ministerstwa Przemysława Czarnka i państwa ogarniętego kryzysem finansowym, które nie ma środków nawet na tak pożądane podwyżki dla nauczycieli? A nie jest to ostatnie resortowe słowo.
Jest pomysł na czterodniowy tydzień zajęć z wolnymi piątkami i wieczorami, bo najwięcej prądu na uczelniach zużywa się po 18. Takie plany ogłosił już Uniwersytet Jagielloński i nie jest w tym odosobniony. Inne uczelnie liczą z kolei na cud.
Jeśli opowieści dziecka o szkole powodują, że rodzicom zęby zaczynają zgrzytać ze złości, to cóż dopiero będzie, gdy my, nauczyciele, opowiemy, w jakim stanie jest polska oświata?
Przede wszystkim muszą zostać wydane precyzyjne przepisy. To nie może być partyzantka – podsumowuje dyrektorka warszawskiego liceum, w którym do organizowania lekcji strzelectwa nikomu się nie spieszy.
„Komunizm”, „liberalizm” i inny tam „relatywizm” można sobie w państwie PiS „hejtować” do upojenia, lecz urąganie katolicyzmowi może się skończyć bardzo niedobrze. Już pana Czarnka w tym głowa!
W Łodzi został pobity rekord w wypisywaniu się z lekcji religii. Na ten przedmiot nie chodzi już prawie 80 proc. licealistów. Nieco lepiej jest w technikach i szkołach podstawowych, ale też szału nie ma. PiS i na to znajdzie sposób?
Korygowanie puli środków na podręczniki „teraz” to kolejny przejaw niedoścignionego refleksu resortu Przemysława Czarnka. „Teraz to my jesteśmy w kłopocie. Z czego dzieci mają się uczyć?” – pyta retorycznie dyrektorka podstawówki na Śląsku. „Jak wybrać tę jedną trzecią, która nie dostanie książek?”.
Książka Roszkowskiego korzysta m.in. z ekskluzywnego kanału dystrybucji w placówkach Poczty Polskiej. Jak informuje rzecznik PP, tylko w pierwszym dniu sprzedano 1,2 tys. egzemplarzy – „co jest jednym z najlepszych wyników w historii sprzedaży wydawnictw książkowych przez spółkę”.
Nie wiemy, w jakim kierunku pchnie polszczyznę nowa rządowa instytucja – Instytut Rozwoju Języka Polskiego im. świętego Maksymiliana Marii Kolbego – ale kultura będzie dzięki niej droższa, a dyplomacja trudniejsza.